Cała Polska samorządowa wspiera Rafała Trzaskowskiego. Dlaczego prezydenci miast łamią prawo?

Nielegalne wsparcie
Kodeks wyborczy jest dość precyzyjny i definiuje agitację wyborczą jako “(...) publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób, w tym w szczególności do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego”.
Precyzuje także dość wyraźnie, kto może sobie - i na ile - pozwolić w ramach prowadzenia kampanii wyborczej.
W art. 108. [Zakazy agitacji wyborczej] czytamy:
§ 1. Zabrania się prowadzenia agitacji wyborczej:
1) na terenie urzędów administracji rządowej i administracji samorządu terytorialnego oraz sądów
Z kolei w art. 126. [źródła pokrywania wydatków komitetów wyborczych], kodeks wyborczy mówi: “wydatki ponoszone przez komitety wyborcze w związku z zarządzanymi wyborami są pokrywane z ich źródeł własnych”.
Czy przedstawiciele polskich samorządów o tym nie wiedzą, czy świadomie łamią prawo, bo wiedzą, że akurat ich - nikt nigdy z niczego nie rozliczy?
- Kodeks Wyborczy jednoznacznie zakazuje prowadzenia agitacji wyborczej w urzędach administracji rządowej i samorządu terytorialnego. Nie zakazuje wprost takiej agitacji na łamach wydawanych przez urzędy broszur, gazetek czy stron internetowych. PKW uważa jednak, że i te nośniki obejmuje zakaz prowadzenia agitacji wyborczej na terenie urzędów administracji. Złamanie zakazu niesie ze sobą sankcję - czytamy w podsumowaniu ww. artykułów na stronie prawo.pl.
Pełne wsparcie samorządów
Jednocześnie strony urzędów miejskich stały się miejscem przedwyborczej agitacji, podczas której wyraźnie widać już, że włodarzom związanym z Platformą Obywatelską i Lewicą puściły wszystkie hamulce. Nie tylko pod pozorem prowadzenia działań profrekwencyjnych de facto agitują na rzecz jednego z kandydatów, ale poszli już o krok dalej i posługują się nawet jego materiałami wyborczymi.
Nie wahają się też przed wyrażeniem swojego poparcia wprost:
- Koleżanki! Wierzę w siłę głosu kobiet! To my w dużej mierze bierzemy na siebie rozwój kraju i rozwój społeczny. Dla nas wymarzonym przyszłym prezydentem Polski jest Rafał Trzaskowski. On nas rozumie. Otacza się kobietami sprawczymi i pracowitymi. Oczywiście mamy na głowie wiele codziennych spraw, ale musimy też wziąć odpowiedzialność za Polskę. Mobilizujmy się nawzajem! - mówiła na wiecu wyborczym prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Obok niej stały gdańskie urzędniczki i radne, niektóre w koszulkach, które mają charakterystyczny, pisany solidarycą wzór z napisem "Nie śpij, bo cię przegłosują". Widać to choćby na powyższym zdjęciu. Ten właśnie napis i kampania prowadzona pod tym hasłem widoczna jest od kilku tygodni na wielu gdańskich urzędach, billboardach, nawet na autobusach.
Zebrani na opisanym wyżej wiecu nie ukrywali, że brali udział w agitacji:
- Akcja “Kobiety na wybory” prowadzona była przez sztab Rafała Trzaskowskiego w całej Polsce. Na Pomorzu wsparły ją prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz i Sopotu Magdalena Czarzyńska-Jachim oraz działaczki samorządowe, radne, aktywistki i kobiety biznesu - czytamy na stronie gdansk.pl, będącej oficjalnym portalem miasta.
Widać tam także pełną relację zdjęciową z wiecu poparcia. O samej stronie gdansk.pl lokalny portal trojmiasto.pl pisał tak:
- 5,9 mln zł rocznie - tyle będzie kosztować utrzymanie miejskich serwisów, których wydawcą jest spółka Gdańskie Centrum Multimedialne. Lwią część tych kosztów generuje utrzymanie miejskiej strony gdansk.pl. I z każdym rokiem te koszty rosną.
We wsparcie dla Rafała Trzaskowskiego, które nieudolnie pozorowane jest jako kampania profrekwencyjna, włączone są także miejskie instytucje i zależni od pani prezydent urzędnicy.
W zakładce “wybory” na wspomnianym wyżej miejskim portalu widać np. informację o tym, jak Basil Kerski, dyrektor ECS, “w emocjonalnym przemówieniu zaapelował”, by wszyscy “wzięli odpowiedzialność za nasz los, za naszą historię, tak jak w 1989 roku”.
Równie mocno na rzecz kandydata Platformy Obywatelskiej agituje Aleksander Miszalski, prezydent Krakowa. Nagrał on - w swoim gabinecie - spot namawiający do głosowania na Rafała Trzaskowskiego:
Odpowiedź na pytanie o to, czy doszło tu do złamania prawa wydaje się dość oczywista.
Zero hamulców, zero zasad, zero przestrzegania prawa, choć mówimy przecież o tej stronie polskiej sceny politycznej, która uwielbia roztaczać nad sobą nimb bojowników w walce o rzekomą praworządność.
Jak na te zachowania reaguje PKW i czy zamierza wyciągać z nich wnioski? Zapytaliśmy i czekamy na odpowiedź.
źr. wPolsce24