Bodnar kazał przeliczyć głosy z wyborów prezydenckich. Mówią o „potencjalnym wpływie na końcowe wyniki głosowania”!

Przypomnijmy: dzisiaj Sąd Najwyższy uznał, że istnieje możliwość oględzin kart i ponownego przeliczenia głosów w 13 komisjach na terenie całej Polski. Wśród nich są te, o których było najgłośniej w mediach: ta w Krakowie, Mińsku Mazowieckim czy w Gdańsku. Prawdopodobnie doszło w nich do pomyłek, przez co głosy Karola Nawrockiego przypisano Rafałowi Trzaskowskiemu i na odwrót. Takie sytuacje to nie mają żadnego znaczenia dla wyników wyborów margines, który – według PKW – może zdarzyć się podczas każdej elekcji.
Bodnar wciąż walczy
Tymczasem, jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Krajowej Anna Adamiak, prokurator generalny Adam Bodnar wniósł o przeprowadzenie przez Sąd Najwyższy lub właściwe sądy rejonowe w ramach pomocy sądowej oględzin kart wyborczych z 9 obwodowych komisji wyborczych – pięciu z 13 wymienionych przez Sąd Najwyższy i czterech innych, nie wskazanych przez SN.
- Taka czynność dowodowa pozwoli na ustalenie faktycznej liczby głosów oddanych na poszczególnych kandydatów w II turze głosowania, poprawności wprowadzenia danych do końcowych protokołów wyników głosowania w tych obwodowych komisjach wyborczych, a w konsekwencji ustalenia czy ewentualne nieprawidłowości nastąpiły na skutek błędów, czy też świadomego działania członków obwodowych komisji wyborczych - zaznaczyła prok. Adamiak.
Co zdumiewające, Adamiak dodała, że oględziny kart pozwolą "na ustalenie skali ewentualnych nieprawidłowości we wskazanych obwodowych komisjach wyborczych oraz ich potencjalnego wpływu na końcowe wyniki głosowania".
Rozpatrywane są protesty wyborcze
Adam Bodnar w pocie czoła przegląda także protesty wyborcze, do których składania zachęcają fanów rządu Roman Giertych czy Tomasz Lis.
Na razie - jak przekazała rzeczniczka PG - Bodnar zajął stanowisko odnośnie 30 protestów wyborczych.
- Dokonując ich oceny, co do 28 uznał, że nie spełniają wymogów ustawowych w zakresie zarzutów wskazanych przez protestujących. Skutkowało to przedstawieniem SN stanowisk o pozostawienie tych protestów wyborczych bez dalszego biegu (...). Jeden protest został oceniony jako zasadny, ale stwierdzone naruszenie Kodeksu wyborczego nie miało wpływu na wynik wyborów - zaznaczyła Adamiak.
Natomiast - jak dodała - w jednym przypadku analiza protestu, który zawierał cztery zarzuty, wykazała, że jeden spośród nich według PG wymaga weryfikacji przez Sąd Najwyższy.
źr. wPolsce24 za PAP