Błaszczak bezlitośnie wypunktował Tuska. Gdyby szef PO był w opozycji ze sprawy dronów zrobiłby polityczne piekło

„W PiS i Konfederacji trwa dyskusja, czy drony to prowokacja Ukrainy, polskiego rządu czy pomyłka. (…) Wyobraźmy sobie ich rządy w wypadku agresji” – stwierdził Donald Tusk.
Na odpowiedź długo nie trzeba było czekać. Były minister obrony narodowej i wicepremier w rządzie Mateusza Morawieckiego, Mariusz Błaszczak, błyskawicznie przypomniał premierowi jego własne polityczne grzechy i hipokryzję.
„Pisze to człowiek, który nazywał Putina swoim człowiekiem w Moskwie, doprowadził do tego, że obowiązywała doktryna obrony na linii Wisły, a rządząc Polską zlikwidował ponad 600 jednostek Wojska Polskiego” – bezlitośnie punktował Błaszczak.
I dodawał:
„Gdyby do takiej samej sytuacji jak 10 września doszło za czasów rządu PiS, Donald Tusk rozpętałby polityczne piekło, które w 100% spełniłoby oczekiwania Putina: chaos, destabilizację i pogłębienie konfliktu”.
Trudno odmówić racji byłemu ministrowi obrony narodowej. Donald Tusk przez lata wykorzystywał każdy kryzys, każdą niejasną sytuację na granicy czy w obszarze bezpieczeństwa narodowego, by atakować rządzących. W apogeum kryzysu migracyjnego, gdy trwał brutalny atak na polskich pograniczników mówił o „biednych ludziach” podważając sens działań obronnych państwa polskiego. Program modernizacji armii prowadzony przez PiS nazywano w jego partii „megalomanią”.
Dziś, gdy sam ponosi odpowiedzialność za państwo, Tusk próbuje ustawić się w roli strażnika bezpieczeństwa i jedności narodowej. Ale historia jego własnych wypowiedzi pokazuje coś zupełnie innego: gdy tylko znajdował się w opozycji, nie wahał się siać politycznego chaosu, nawet jeśli było to na rękę Moskwie i Mińskowi.
źr. wPolsce24 za X