W odmętach politycznego szaleństwa. Wiemy, jak Giertych i Lis chcą walczyć z matematyką

Wieczór wyborczy przyniósł falę emocji. O godzinie 21, tuż po opublikowaniu sondażowych wyników exit poll, Rafał Trzaskowski ogłosił się zwycięzcą, mimo że różnica między kandydatami była minimalna. Sztab kandydata KO świętował, posłowie publikowali entuzjastyczne posty, a poseł Witold Zembaczyński podkreślał znaczenie rzekomego sukcesu.
Dwie godziny później nastroje diametralnie się odwróciły – dane z kolejnych komisji wyborczych dały wyraźną przewagę Karolowi Nawrockiemu. Ostatecznie to właśnie szef Instytutu Pamięci Narodowej został ogłoszony zwycięzcą wyborów prezydenckich.
Większość polityków i wyborców Platformy Obywatelskiej, choć zaskoczona wynikiem, pogodziła się z jego ostatecznym kształtem. Wyjątkiem pozostają Tomasz Lis i Roman Giertych, którzy w mediach społecznościowych wciąż podważają legalność wyborów. Publicysta sugeruje fałszerstwo i spisek rzekomo inspirowany przez Prawo i Sprawiedliwość – mimo że partia ta nie sprawuje władzy od końca 2023 roku.
Lis regularnie publikuje na platformie X (dawny Twitter) wpisy, w których domaga się ponownego przeliczenia głosów, a nawet unieważnienia wyborów. Częściowo jego żądania zostały uwzględnione – do ponownego przeliczenia głosów dojdzie jedynie w 13 komisjach, gdzie odnotowano nieprawidłowości. To jednak zaledwie ułamek z ponad 32 tysięcy obwodowych komisji w kraju, co potwierdza, że zdecydowana większość głosowań przebiegła bez zarzutu.
Mimo to były redaktor naczelny Newsweeka nie uznaje wyniku wyborów. Ewentualne korekty w 13 komisjach mogą (ale nie muszą) wpłynąć na wynik Rafała Trzaskowskiego zaledwie w granicach kilku tysięcy głosów. Przy przewadze Nawrockiego wynoszącej ponad 360 tysięcy, nie ma to realnego wpływu na ostateczny rezultat. Tomasz Lis jednak domaga się przeliczenia głosów we wszystkich komisjach – mimo braku przesłanek do tak szerokiego działania.
-Jak chcemy ponownego przeliczenia wszystkich głosów, a nie tylko bardzo drobnej ich części, to musimy wywrzeć ogromną presję na wszystkie możliwe sposoby. Petycje, mejle, telefony do PKW i Sądu Najwyższego. Niech czują ogromny nacisk - apeluje dziennikarz.
Równie zaangażowany pozostaje Roman Giertych, który twierdzi, że otrzymuje liczne zgłoszenia o nieprawidłowościach. Poseł KO złożył już protest wyborczy i – podobnie jak Lis – doszukuje się szeroko zakrojonego spisku, mającego rzekomo doprowadzić do wyborczego fałszerstwa.
– Jeżeli okaże się, że w większości tych 12 komisji doszło do fałszowania poprzez podmianę wyników, to nie wyobrażam sobie, by nie przeliczono głosów w całym kraju – przekonuje Giertych. – Przecież fałszerstwa mogły być drobniejsze. O kilka procent...
Czy aktywność Lisa i Giertycha doprowadzi do poważniejszego ruchu kontestującego wynik wyborów? Czas pokaże. Sam Tomasz Lis, co ciekawe, krytykuje PO za brak zaangażowania w sprawę i nazywa partię „jednoosobową”, w której jedynie Giertych stara się cokolwiek robić.
Ostatecznie jednak pytanie o to, kto został nowym prezydentem Polski, ma jednoznaczną odpowiedź – Karol Nawrocki. Tak zdecydował naród, i tego nie zmienią ani protesty, ani kolejne wpisy w mediach społecznościowych.
Źr.wPolsce24 za X/Tomasz Lis i Roman Giertych