„Zielony” rząd Tuska stracił wiarygodność u Polaków. Programy środowiskowe w rozsypce

W kampanii wyborczej zapewniano, że władza PiS blokowała rozwój OZE, utrudniała wymianę kopciuchów, tłamsiła polską elektromobilność. Po roku okazało się jednak, że to właśnie za czasów nowej koalicji, z Zielonymi w składzie, kluczowe programy środowiskowe zatrzymały się albo drastycznie spowolniły. I mówią to nie politycy opozycji — lecz samorządy, eksperci, branża i statystyki.
Z programu „Czyste Powietrze” korzystały setki tysięcy Polaków. Wymiana źródeł ciepła i termomodernizacja szły powoli, ale stabilnie — przynajmniej do momentu, kiedy nowy rząd całkowicie go wstrzymał, by „przeprowadzić audyt i poprawić zasady”. Dziś, po tej „naprawie”, samorządy z ponad 1000 gmin biją na alarm: liczba wniosków spadła czterokrotnie, a zaufanie mieszkańców — praktycznie do zera.
Sześć największych organizacji samorządowych w Polsce wysłało do premiera dramatyczny apel. Czytamy w nim dokładnie to, przed czym przestrzegano już wiosną:
– biurokracja urosła,
– interpretacje przepisów są uznaniowe,
– wojewódzkie fundusze mają wielomiesięczne zatory,
– firmy boją się prefinansowania, bo nie wierzą w terminowe wypłaty.
Samorządowcy nie gryzą się w język: „Mieszkańcy stracili zaufanie i nie wierzą, że dostaną dotację” — mówią wprost.
Polski Alarm Smogowy wylicza, że przy obecnym tempie wymiana pozostałych 2,5 mln kopciuchów potrwa… ponad 30 lat. Dla rządu, który zapowiadał klimatyczną rewolucję, to brutalny test rzeczywistości. Zwłaszcza że równolegle wstrzymano programy dla budynków wielorodzinnych, jak „Ciepłe Mieszkanie” czy Fundusz Termomodernizacji. To nie jest drobny poślizg. To systemowy zawał.
NaszEauto: popyt rekordowy, działanie programu – na granicy parodii
Drugim symbolem „zielonej zmiany” miała być elektromobilność. W rzeczywistości program NaszEauto pokazuje, jak potężna przepaść dzieli rządowe ambicje od elementarnej organizacji pracy. Zainteresowanie dopłatami do elektryków wystrzeliło — 20 tysięcy wniosków, ponad 650 mln zł już zakontraktowanych. Tylko że… rozpatrzono 8,6 proc. wniosków, a wypłacono 4,3 proc. pieniędzy z puli. Cała reszta czeka.
W regulaminie wpisano: 45 dni na wypłatę środków. W rzeczywistości: opóźnienia sięgają 140 dni ponad normę.
Eksperci policzyli, że jeśli tempo się nie zmieni, to osoba składająca wniosek w 2026 roku dostanie pieniądze… w 2045 r.. Nie metaforycznie. Dosłownie.
Tymczasem rząd i NFOŚiGW ogłaszają kolejne rozszerzenia programu na nowe grupy beneficjentów i nowe pojazdy, choć instytucja nie radzi sobie nawet z bieżącą kolejką.
Program, który miał być wizytówką europejskiej nowoczesności, w praktyce stał się modelem „jak nie prowadzić polityki publicznej”.
Zielona wiarygodność w ruinie
Najbardziej ironiczny jest fakt, że krytyka nie płynie z prawej strony politycznej, lecz właśnie od tych, którzy powinni być naturalnymi sojusznikami rządu:
– samorządów,
– organizacji ekologicznych,
– ekspertów branżowych.
To oni dziś mówią jednym głosem: programy są źle zarządzane, zaufanie zostało zaorane, inwestycje stoją, a transformacja zwalnia zamiast przyspieszać.
Władza, która miała wreszcie zrobić to „porządnie”, pokazuje, że deklaracje o „zielonym zwrocie” to jedno, a codzienna organizacja pracy państwa — coś zupełnie innego. Zwłaszcza kiedy odpowiadają za nią instytucje, które jeszcze rok temu obiecywały, że „wszystko będzie wreszcie działać”.
Dziś nie działa ani „Czyste Powietrze”, ani NaszEauto. I jeśli ta sytuacja się nie zmieni, to rząd, który miał walczyć o klimat, zostanie zapamiętany jako ten, który stracił bezcenny czas — i bezcenne zaufanie społeczne.
źr. wPolsce24 za Portalsamorzadowy.pl/bankier.pl











