Koniec branży samochodowej w Europie. Unia utrzymuje zakaz sprzedaży spalinówek

Mimo apeli branży, KE pozostaje nieugięta. Przepisy te miały zapewnić „przewidywalność dla inwestorów i producentów”, ale w rzeczywistości spowodowały lawinę problemów – od zagrożenia masowymi zwolnieniami po niepewną przyszłość setek europejskich firm działających w sektorze motoryzacyjnym.
Zamiast realnej korekty strategii, KE zaproponowała kosmetyczne zmiany, pozwalające producentom na uśrednianie wyników emisji w latach 2025-2027. W praktyce oznacza to jedynie odsunięcie problemu w czasie i próbę złagodzenia skutków nierealnych regulacji.
Środki na wsparcie? Za mało i za późno
Komisja zapowiedziała przekazanie 1,8 miliarda euro na wsparcie sektora bateryjnego. Brzmi dobrze? Tylko pozornie. To kropla w morzu potrzeb, zwłaszcza w porównaniu do gigantycznych inwestycji, jakie są wymagane, by przestawić europejską motoryzację na nowe tory. Tymczasem producenci spoza UE, zwłaszcza z Chin, nie muszą mierzyć się z podobnymi regulacjami i czerpią ogromne korzyści z protekcjonistycznych działań swoich rządów.
Bruksela znowu zwleka z kluczowymi decyzjami
Choć KE dostrzega potrzebę „przyjrzenia się alternatywnym technologiom” takim jak paliwa syntetyczne, to nie zamierza podjąć konkretnych działań w tej sprawie przed końcem roku. Brak jednoznacznych decyzji oznacza dalszą niepewność dla przemysłu i inwestorów, co z kolei może prowadzić do odpływu kapitału i zamykania europejskich zakładów produkcyjnych.
Uderzenie w flotę firmową
Komisja zwróciła uwagę na fakt, że aż 60 proc. nowych samochodów w UE jest rejestrowanych przez firmy, a w segmencie ciężarówek czy autobusów niemal cały rynek to floty korporacyjne. KE chce więc skupić się na ich stopniowym przestawieniu na pojazdy zeroemisyjne, licząc, że wywoła to „efekt domina” na rynku aut używanych. Problem w tym, że zakup elektrycznych ciężarówek czy dostawczaków wiąże się z gigantycznymi kosztami i brakiem odpowiedniej infrastruktury ładowania, co może doprowadzić do bankructwa wielu małych i średnich firm.
Komisja Europejska w świecie marzeń
Zamiast dostosować regulacje do realiów gospodarczych i technologicznych, Bruksela forsuje swoją wizję zeroemisyjnej przyszłości, ignorując ostrzeżenia ekspertów i przedsiębiorców. Tymczasem europejska motoryzacja zmierza w stronę kryzysu, a miejsca pracy i konkurencyjność sektora stają się ofiarą ideologicznych decyzji unijnych urzędników.
Jeśli KE nie zmieni kursu, to zamiast czystszego transportu możemy doczekać się masowego importu tańszych aut z Azji i upadku europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Ale czy ktoś w Brukseli jeszcze to dostrzega?
źr. wPolsce24 za PAP