Upada kolejna polska firma. Zdaniem właściciela Tusk nie dotrzymał słowa

Założony w 1995 roku Ekolot specjalizuje się w projektowaniu i budowie samolotów ultralekkich – zarówno gotowych maszyn, jak i zestawów do samodzielnego montażu. Obecnie w jego ofercie są trzy maszyny: motoszybowiec JK 01A Elf i samoloty JK-05L Junior i KR-030 Topaz.
Wygasza produkcję przez cło
Jej założyciel i prezes Henryk Słowik przyznaje jednak, że stanął pod ścianą i obecnie wygasza to wszystko do spodu. Zwolnił już niektórych pracowników, a część nieruchomości zamierza wynająć. Firma nadal istnieje, ale produkcja nie będzie prowadzona – powiedział Interii – Być może jej część zakupi inny przedsiębiorca.
Powodem jego kłopotów jest decyzja Urzędu Celno-Skarbowego w Przemyślu. W liście otwartym, który odczytano na warszawskiej konferencji Polskiego Forum Lotniczego, wyjaśnił, że urząd nałożył unijne cło antydumpingowe, w wysokości aż 125%, na sprowadzany z Chin materiał, który jest używany do produkcji jego samolotów. Takie cła mają chronić unijne firmy przed nieuczciwą rywalizacją poprzez sztuczne zaniżenie cen. Problem jednak w tym, że... żadna europejska firma nie produkuje tego materiału. - Chciałbym go kupować w UE, ale to niemożliwe – powiedział Interii.
Słowik powiedział Interii, że sprowadzał ten materiał od 15 lat, ale urzędnicy wcześniej nie nakładali na niego cła, które uniemożliwia mu normalną działalność. - Teraz inny oddział celny stwierdził, że używany kod jest nieprawidłowy. Zmieniono go i materiał jest już na liście UE i podlega cłom antydumpingowym – powiedział. Jego zdaniem pracownik laboratorium, w którym go badano, popełnił błąd i nadał mu niewłaściwy kod.
Sabotaż gospodarczy
Przedsiębiorca wystąpił o to, by zawiesić postępowanie do czasu wyjaśnienia sprawy, ale nie uzyskał na to zgody, a konto zajął mu urząd skarbowy. Złożył już w tej sprawie odwołanie, ale na razie nie zostało rozpatrzone. Skierował też prośbę o pomoc do Kancelarii Premiera. Ta zareagowała szybko i przekazała jego prośbę do Ministerstwa Finansów, a to podało ją dalej do Departamentu Ceł. Urzędnicy odpisali mu, że to jest kompetencja unijna i muszą najpierw napisać w tej sprawie do UE.
Mimo wielokrotnych monitów podkarpacki przedsiębiorca usłyszał jednak, że żadna odpowiedź z Unii nie spłynęła. W końcu sam skontaktował się z odpowiednią komórką w UE i uzyskał potwierdzenie, że antydumpingowych cen nie nakłada się na towary, które nie są produkowane w Unii. Kiedy jednak zaczął dociekać o interpretację prawną, kontakt się urwał. Wystąpił też o procedurę uszlachetniania, dzięki której mógłby ominąć to cło. Wtedy Urząd Celny wrócił do odpraw z poprzednich lat i naliczył cło wstecz za dwa albo trzy lata – twierdzi.
Jego zdaniem, sprawę postępowania w Urzędzie Celnym niektórzy mogliby nazwać sabotażem gospodarczym. - Co państwu z tego, że doprowadza do bankructwa firmę i ona się zamyka? Samego ZUS-u płaciłem 500 tysięcy złotych. Jestem Polakiem, chcę tu pracować, Ekolot to rodzima firma, nie ma takiej drugiej w kraju w tej branży. Wyprodukowaliśmy przez te lata prawie 300 samolotów – powiedział Interii. Rzeszowska Izba Administracji Skarbowej, pod którą podlega urząd w Przemyślu, nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy, zasłaniając się obowiązkiem przestrzegania tajemnic prawnie chronionych.
Problemy z certyfikacją
Słowik za swoją sytuację obwinia też Urząd Lotnictwa Cywilnego. Najnowsza maszyna ich firmy to Topaz 600, którego masa startowa wynosi 600 kilogramów. Powiedział, że po rozmowach z urzędnikami z ULC był pewien, że ten samolot szybko i sprawnie uzyska certyfikacje. Przyjął więc pierwsze zamówienia wierząc, że cały proces zakończy się zanim je wyprodukuje. Tak się jednak nie stało. Samoloty stoją, a klienci czekają na "papiery". Ja ich nie mam i nie mam pieniędzy za gotowe samoloty. Tymczasem klienci podejrzliwie dopytują: "Dlaczego inni mogą, a pan nie może tego zarejestrować?" - powiedział. Mam dobrą wiadomość (...). Już niedługo pozbędziecie się mnie i Ekolotu, a wraz z nim tych wspaniałych pracowników, którzy odpowiadali za wieloletnią produkcję samolotów – napisał pod adresem ULC w swoim liście otwartym.
Rzecznik ULC Marta Chylińska twierdzi jednak, że w jego liście jest wiele niespójnych i nieprawdziwych informacji. Zauważyła np., że zdaniem Słowika w Topazie 600 budowa płatowca, wyposażenie, silniki, awionika, wszystko jest takie samo jak w samolotach 450 kg. Niestety, próby wytrzymałościowe w trakcie procesu certyfikacji nie potwierdzają tej tezy. Jeden z głównych elementów konstrukcyjnych musiał zostać wzmocniony, czego Ekolot w żaden sposób nie kwestionował, zdając sobie sprawę z obiektywnych wyników prób wytrzymałościowych, a nie subiektywnych ocen inspektorów ULC – powiedziała.
Zdaniem rzecznik nie można mówić, że system nie działa, bo certyfikacja zaczęła się w grudniu 2023 roku i jest już na ukończeniu. Dodała, że Słowik doskonale wie, że w Czechach ten proces przebiega dłużej, bo w swoim liście nadmienił, że tam również chciał ją uzyskać. Zauważyła też, że certyfikacja Topaza z masą 472 kg zajęła trzy lata i dwa miesiące, a Agencja UE ds. Bezpieczeństwa Lotniczego certyfikowała ultralekki samolot WT9 Dynamic LSA przez mniej więcej siedem lat.
Chylińska powiedziała, że urząd prowadził certyfikację w sposób rzetelny, zgodny z prawem i w procesie nie popełniono żadnych błędów. Podkreśliła, że wszystkie działania prowadzone w ramach certyfikacji są podyktowane względami bezpieczeństwa, a listy otwarte nie mogą wpływać na jakość oraz przyspieszenie procesu. Dodała, że Ekolot dostał certyfikat 4 kwietnia. Szef Ekolotu powiedział jednak, że niewiele to zmienia, bo już wcześniej musiał wstrzymać produkcję. Nie będzie poborów, nie będzie ZUS-u, nie będzie VAT-u i PIT-u. Na pewno odczuwam żal na to wszystko, co mnie spotyka. Obecnie nie przyjmujemy żadnych zamówień na samoloty 600 kilogramów, po prostu nie będziemy potwierdzać zamówień do czasu zakończenia procedury certyfikacji – powiedział.
Twierdzi, że Tusk nie dotrzymał słowa
W swoim liście przedsiębiorca zwrócił się też do Tuska. Pragnę też zwrócić się tutaj do pana premiera Donalda Tuska - chcę dodać mojego premiera. Przecież obiecał pan, panie premierze, że już nigdy żaden urzędnik nie doprowadzi do bankructwa polskiej firmy. Nie dotrzymał pan słowa – napisał. W rozmowie z Interią powiedział, że nie jest naiwny i wie, że Tusk tego nie przeczyta, bowiem ma się czym zajmować.
Dodał, że nie jest tutaj wyjątkiem, bo firmy ciągle skarżą się na podobne sytuacje. Nie obwinia jednak o to urzędników bowiem po prostu system nie działa i trzeba się zastanowić, dlaczego. Powiedział, że urzędnicy mogą czekać, ale on już nie bo co miesiąc pracownicy czekają na wypłatę, a ZUS i Urząd Skarbowy na swoje pieniądze. Wytłumaczył, że może wytrzymać kilka miesięcy bez dochodów, ale nie da się tego ciągnąć przez miesięcy kilkanaście.
źr. wPolsce24 za Interia