Prorządowe media na poważnie przekonują: „Najdroższe święta w historii to nie musi być zła wiadomość”

Kiedy rządziła prawica, odbiorcy mediów co chwila byli atakowani nagłówkami o szalejącej drożyźnie, pustych portfelach, gigantycznej inflacji i katastrofie gospodarczej. Wystarczy, że do władzy doszli „demokraci” i te same media udowadniają Polakom, iż drożyzna to nic strasznego. Przeciwnie – powinniśmy się właściwie cieszyć, że wszystko drożeje.
Jakby nie było drogo, to musielibyśmy się martwić
- Najdroższe święta w historii to nie musi być zła wiadomość – przekonuje portal next.gazeta.pl.
- Jeśli przez parę lat nie bylibyście atakowani nagłówkami o najdroższych świętach w historii, to dopiero wtedy moglibyście zacząć się martwić. To najpewniej bowiem oznaczałoby gospodarkę w recesji – piszą dziennikarze Agorowego portalu. Powołują się oni na analizę ekonomistów Pekao, których zdaniem "najdroższe święta w historii" to nic zdrożnego.
- Inflacja, czyli wzrost cen, jest zjawiskiem skorelowanym ze wzrostem gospodarczym – podkreślają pracownicy państwowego banku. - Kluczem jest, żeby inflacja nie była zbyt wysoka, najlepiej bliska celowi inflacyjnemu, (+/- 2,5 proc.), do którego NBP próbuje dążyć swoimi działaniami polityki monetarnej – dodają.
Święta znacznie droższe, niż rok temu
Sęk w tym, że do celu inflacyjnego wskaźnikom jest bardzo daleko. Rząd podniósł VAT na żywność, w zawrotnym tempie drożeje energia a skutki tej polityki odczuwamy przy kasach, robiąc przedświąteczne zakupy. Według analityków Pekao produkty w tegorocznym koszyku wielkanocne będą kosztować aż 7,5 proc. więcej, niż rok temu.
- Toteż choć najdroższe święta niekoniecznie są złą wiadomością, to, to czy są dobrym newsem, zależy od skali podwyżek, które w tym roku niestety były wyższe niż cel inflacyjny i rzeczywista inflacja – czytamy na next.gazeta.pl.
źr. wPolsce24 za next.gazeta.pl