Jesienią czeka nas finansowa katastrofa. Tusk nie umie zarządzać budżetem państwa

Według szacunków MF dochody podatkowe za okres styczeń–lipiec wyniosły 277,3 mld zł, co oznacza spadek o ponad 41 mld zł, czyli aż o 13,1 proc. w stosunku do zeszłego roku. To sytuacja absolutnie nienormalna – skoro PKB rośnie, powinny rosnąć także wpływy z VAT, CIT i PIT. Tymczasem jest odwrotnie.
Ekonomiści ostrzegają, że to efekt fatalnego zarządzania finansami przez rząd Donalda Tuska. Choć dochody spadają, wydatki wciąż rosną: w pierwszych siedmiu miesiącach wyniosły 470,5 mld zł, czyli o 31 mld więcej niż rok wcześniej.
Opozycja alarmuje: katastrofa na jesieni
– „W Polsce rządzonej przez Donalda Tuska krach finansów publicznych stał się faktem” – mówił na konferencji szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Jego zdaniem, katastrofa w finansach publicznych odbije się na kluczowych wydatkach, zwłaszcza na obronność. – „W perspektywie 3–4 lat MON zbankrutuje” – ostrzegał.
Poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk zwrócił uwagę, że „z głównych źródeł dochodów” brakuje już dziś około 60 mld zł. Przewiduje, że jesienią rząd będzie zmuszony do nowelizacji budżetu – tak jak rok temu, gdy minister finansów Andrzej Domański nagle przyznał, że w kasie państwa brakuje 56 mld zł.
Scenariusz katastrofy
Jeżeli obecne tempo utraty dochodów się utrzyma, deficyt budżetowy w 2025 roku może być znacznie wyższy od planowanego. A to oznacza nie tylko konieczność drastycznego zadłużania państwa, ale także cięcia wydatków publicznych.
Polska staje więc przed groźbą finansowej katastrofy. Bo choć propaganda rządu mówi o „dobrym wzroście gospodarczym”, to realne dane pokazują coś zupełnie odwrotnego: państwo Tuska nie potrafi ściągać podatków, a wydaje coraz więcej. A taka mieszanka prowadzi zawsze w jednym kierunku – do krachu finansów publicznych.
źr. wPolsce24 za PAP