Niemcy zachwyceni jarmarkami w Polsce. "Nie doceniacie, jak macie bezpiecznie"

Z tego tekstu dowiesz się:
-
Coraz więcej niemieckich turystów odwiedza polskie jarmarki świąteczne, zachwycając się atmosferą, bezpieczeństwem i cenami.
-
Wielu z nich podkreśla, że polskie jarmarki są spokojniejsze i bezpieczniejsze niż te w Niemczech, gdzie w ostatnich latach doszło do kilku zamachów terrorystycznych.
-
Przykładem są Ron i Jenny z Magdeburga, którzy po tragicznym ataku w swoim mieście wybrali Szczecin jako bezpieczniejszą alternatywę.
-
Turyści z Poczdamu doceniają wysoki poziom bezpieczeństwa w Polsce.
-
Eksperci podkreślają, że polskie służby wyciągnęły wnioski z zamachów w Europie i wzmocniły działania prewencyjne: więcej patroli, przemyślana organizacja przestrzeni, dobrze przeszkolona ochrona.
-
Organizatorzy jarmarku w Szczecinie potwierdzają, że z roku na rok zwiększają środki bezpieczeństwa, m.in. poprzez odpowiednie rozmieszczenie atrakcji i barier uniemożliwiających wjazd pojazdów.
Jarmarki świąteczne to średniowieczna tradycja w państwach niemieckojęzycznych. W ostatnich latach zyskuje jednak coraz większą popularność, a dziś takie jarmarki są organizowane w wielu państwach świata, w tym w Polsce. Interia informuje, że coraz więcej Niemców decyduje się na odwiedzenie jarmarków, które odbywają się właśnie w naszym kraju.
Czują się u nas bezpiecznie
Dziennikarze Interii rozmawiali z niemieckimi turystami, którzy odwiedzili jarmark w Szczecinie. Jednym z nich był niespełna 30-letni Ron, który wraz ze swoją partnerką przyjechał z oddalonego o ok. 300 km Magdeburga.
- Bezpieczeństwo to główny powód, dla którego tu przyjechaliśmy. Nie chcę znowu ataku terrorystycznego jak w Niemczech. Tu nie ma policji z bronią maszynową. Jest spokojna i dobra atmosfera, a do tego przyjazne ceny – mówił dziennikarzom.
W jego rodzinnym mieście w zeszłym roku doszło do zamachu terrorystycznego na jarmark. Talib al-Abd al-Mushin celowo wjechał w tłum swoim BMW, zabijając sześć osób i raniąc kilkaset kolejnych.
- Dla wszystkich w mieście to był szok. Coś strasznego – wspomina jego partnerka Jenny. Dla obu po tamtym zamachu odwiedzenie tegorocznego jarmarku w Magdeburgu nie wchodziło w grę. - On się odbywa, ale jest więcej policji niż gości. Szkoda gadać – powiedział niemiecki turysta. - Nie doceniacie tego, jak macie bezpiecznie – dodał.
Trzyosobowa grupa turystów z Poczdamu powiedziała dziennikarzom, że dla nich bezpieczeństwo jest ważne, ale nie było głównym powodem dla którego odwiedzili jarmark w Szczecinie. Wyjaśnili, że co roku jeżdżą na weekend na jakiś jarmark.
- W Szczecinie nikt z nas wcześniej nie był, więc uznaliśmy, że to może być ciekawy kierunek – tłumaczyła jedna z kobiet. Dodała jednak, że nie dziwi ją to, że wiele osób odwiedza jarmarki w Polsce, bo są bezpieczne. - Jeśli ktoś jest z Magdeburga, to wcale się nie dziwię, że nie idzie na jarmark u siebie. Ja nawet nie chce wspominać ataku sprzed roku, ani o nim rozmawiać – stwierdziła.
Polskie służby i organizatorzy wyciągają wnioski
Dr hab. Marek Cupryjak z Instytutu Nauk o Bezpieczeństwie i Polityce Uniwersytetu Szczecińskiego przypomniał, że atak na jarmark w Magdeburgu nie był jedyny.
W 2016 roku w Berlinie nielegalny imigrant z Tunezji zabił polskiego kierowcę ciężarówki i użył jej, by wjechać w tłum i zabić 11 kolejnych osób. Zdaniem eksperta polskie służby przyglądają się takim zamachom i na podstawie wyciągniętych wniosków lepiej dbają o bezpieczeństwo jarmarków w Polsce.
- Służby wzmogły działania prewencyjne i operacyjne. Jest nasilenie policji czy nawet Żandarmerii Wojskowej, Straży Granicznej i wojska. To skutecznie podnosi bezpieczeństwo – powiedział ekspert.
Potwierdziła to w rozmowie z Interią Celina Wołosz z Żeglugi Szczecińskiej Turystyka i Wydarzenia. - Z roku na rok staramy się wyciągać wnioski i wprowadzać zmiany w dotychczasowych procedurach – wyjaśniła, dodając, że te zmiany to m.in. dodatkowe patrole ochrony, policji i straży miejskiej czy zadbanie, by ochrona była dobrze wyszkolona i wiedziała, na co zwracać uwagę i jak sobie radzić w sytuacji kryzysowej. Jej zdaniem niektóre atrakcje, jak diabelski młyn, wiatrak czy karuzela wenecka, a także betonowe donice, ustawiono tak, by uniemożliwiały wjazd samochodem na trzy place, na których odbywa się szczeciński jarmark.
źr. wPolsce24 za Interia











