Wprowadzą euro tylnymi drzwiami. Co ukrywa rząd Tuska?

Na samym początku Morawiecki zacytował prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde. Zgodnie z jej słowami największa unijna instytucja bankowa szykuje się do przedstawienia cyfrowego euro (CBDC) jeszcze w październiku bieżącego roku, a sama waluta ma działać na poziomie detalicznym i hurtowym.
Były premier nie krył zdziwienia, że obecne polskie władze unikają tego tematu.
– Jakie jest stanowisko polskiego rządu? Nie wiadomo. Prace trwają ponad naszymi głowami, a Polacy, zamiast od polskich władz, dowiadują się o nowych biurokratycznych rozwiązaniach z wypowiedzi zagranicznych polityków – czytamy we wpisie posła PiS.
Jak podkreśla polityk, projekt CBDC wchodzi w ostateczną fazę i budzi wiele wątpliwości.
– Jego przeciwnicy obawiają się o prywatność, ograniczenia wolności, a nawet możliwość inwigilacji. Cyfrowa waluta to wgląd banków centralnych i potencjalnie rządów do naszych wydatków, zachowań i preferencji. Do tego dochodzi kwestia cyberbezpieczeństwa – pisze Morawiecki – Ponadto niektórzy eksperci wskazują, że będzie to pierwszy pieniądz, który może zmieniać swoją wartość w czasie nie tylko z uwagi na inflację, ale także ze względu na jego termin ważności, w którym jego siła nabywcza będzie zmierzała do zera, niejako wymuszając jego wykorzystanie.
Morawiecki wskazuje na przykład Chin, które preferują system oceny społecznej. Zgodnie z nim, w przypadku narażenia się chińskiemu rządowi, obywatele mogą spotkać się z konsekwencjami polegającymi na ograniczeniu lub całkowitym zablokowaniu dostępu do waluty cyfrowej.
– Temat kryptowalut wzbudza ożywioną dyskusję. Należy z bardzo dużą ostrożnością podchodzić do wszystkich odgórnych i centralnych prób wprowadzenia cyfrowej waluty banków centralnych. Każdy obywatel powinien mieć swobodę wyboru między gotówką a elektronicznym pieniądzem – podsumował były premier.
Źr.wPolsce24 za X/Mateusz Morawiecki