Głupota czy sabotaż? Ministerstwu Finansów żal pieniędzy na rakiety do F-35

W kwietniu br. amerykański Departament Stanu wyraził zgodę na zakup 400 pocisków AIM-120D-3 AMRAAM. To pocisk powietrze średniego zasięgu, które na cel naprowadza aktywny radar. To podstawowa broń tego typu amerykańskich sił zbrojnych, jest też używana przez siły zbrojne 3 innych państw i sprawdziła się w licznych konfliktach, od wojny w Zatoce Perskiej po wojnę na Ukrainie. Oficjalny zasięg wariantu D-3 sięga 180 km, chociaż prawdziwy zasięg jest tajny.
Miały uzbroić F-35
Polska zamówiła te pociski jako uzbrojenie dla myśliwców F-35 Husarz. Na wyposażenie polskich sił zbrojnych wejdą 32 takie samoloty, z których pierwsze zostały już odebrane od producenta i obecnie szkolą się na nich polscy piloci. 23 września były minister obrony Mariusz Błaszczak poinformował jednak, że z dokumentów, do których dotarł, wynika, że MON nie może znaleźć środków na zakup rakiet.
- To pokłosie decyzji ministra finansów, który uzależnia zamówienia z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych spłatą zadłużenia bezpośrednio z budżetu na obronność. W resorcie obrony po prostu brakuje pieniędzy i sprawczości. Alarmowałem o tym kilka tygodni temu - napisał na portalu społecznościowym X - Czy przez niską pozycję polityczną ministra Władysława Kosiniak-Kamysza polskie F-35 będą nieuzbrojone? Jeśli MON nie podpisze umowy do grudnia tego roku, amerykańska oferta wygaśnie.
Jego informacje potwierdziły się 25 września, podczas posiedzenia podkomisji stałej ds. polskiego przemysłu obronnego i modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP. Tematem spotkania była informacja ministra obrony na temat statusu realizacji programów modernizacyjnych w Siłach Powietrznych RP”. W jego trakcie poseł Andrzej Śliwka spytał, czy to prawda, że zakup tych pocisków został wstrzymany z powodu negatywnej opinii Ministerstwa Finansów, wyrażonej podczas posiedzenia zespołu sterującego Funduszem Wsparcia Sił Zbrojnych (FWSZ), mimo pozytywnej decyzji Agencji Uzbrojenia (AU).
W odpowiedzi zastępca szefa AU płk. Piotr Palucj odparł, że pozyskanie tych pocisków miało nastąpić w ramach środków dłużnych, a więc z Funduszu Wsparcia. Każde pozyskanie sprzętu wojskowego w ramach Funduszu Wsparcia wymaga zgody zespołu sterującego, o którym wspominał tutaj pan poseł. Na obecną chwilę Agencja Uzbrojenia nie posiada zgody na pozyskanie tych pocisków - stwierdził.
MON zabrakło pieniędzy?
W skład zespołu sterującego FWSZ wchodzą przedstawiciele Ministerstwa Finansów, Banku Gospodarstwa Krajowego oraz Ministerstwa Obrony, które reprezentuje też Agencję Uzbrojenia. Jak zauważa Dziennik Zbrojny, jeśli zakup tych pocisków trafił pod jego obrady, to można założyć, że AU chciała sfinalizować ich zakup, w całości lub w części, po otrzymaniu zgody od Amerykanów. Brak tej zgody zapewne wynikał z braku możliwości zapewnienia finansowania dla tego zakupu przez MON. Jak zauważa DZ, nie jest tajemnicą, że obecnie Ministerstwo Finansów oczekuje, że w przypadku dokonywania zakupów sprzętu wojskowego ze środków zwrotnych (dłużnych) FWSZ MON zagwarantuje spłatę zadłużenia w kolejnych ratach. MON najprawdopodobniej, w związku z wydatkami na liczne umowy i spłatę wcześniejszego zadłużenia, nie był w stanie tego zrobić.
Brak zakupu tych pocisków nie sprawi, że nasze F-35 będą latać nieuzbrojone, bowiem ten samolot może używać tego samego uzbrojenia, co będące już na wyposażeniu naszych sił powietrznych samoloty F-16. Dodatkowo Polska zamówiła w ostatnim czasie dostawy sporej liczby pocisków krótkiego zasięgu AIM-9X Sidewinder i średniego zasięgu AIM-120C-8. Wariant D-3 jest jednak dużo lepszy i umożliwiłby co najmniej równorzędną walkę z rosyjskimi myśliwcami. Dlatego w sytuacji, w której Rosjanie regularnie już naruszają przestrzeń powietrzną państw NATO, zasadne wydaje się pytanie – czy brak środków na ich zakup to jeszcze głupota, czy już sabotaż?
źr. wPolsce24 za Dziennik Zbrojny