Triumf zdrowego rozsądku. BP wraca na ścieżkę ropy i gazu

Zaledwie kilka lat temu BP, podobnie jak inne koncerny energetyczne, zapowiadało znaczącą redukcję wydobycia ropy i gazu na rzecz odnawialnych źródeł energii. W 2020 roku firma deklarowała, że do 2030 roku ograniczy wydobycie węglowodorów o 40 proc.. Jednak już rok temu ten cel został zmieniony na 25 proc., a teraz wiadomo, że BP idzie jeszcze dalej – w stronę zwiększenia inwestycji w tradycyjne źródła energii.
Według nowej strategii spółka zwiększy wydatki na ropę i gaz o 20 proc., do poziomu 10 miliardów dolarów rocznie, podczas gdy budżet na inwestycje w odnawialne źródła energii zostanie obcięty o ponad 5 miliardów dolarów. CEO BP, Murray Auchincloss, przyznał, że wcześniejsze podejście firmy do „zielonej transformacji” było błędem. „Poszliśmy za daleko i za szybko” – stwierdził.
Presja akcjonariuszy i twarde liczby
Decyzja BP nie jest przypadkowa. Inwestorzy od dawna naciskali na firmę, by skupiła się na dochodowych projektach, a nie na kosztownych i niepewnych inicjatywach związanych z zieloną energią. W 2024 roku zyski BP wyniosły 8,9 miliarda dolarów, co oznaczało ich drastyczny spadek względem 13,8 miliarda rok wcześniej. Tymczasem konkurencyjne koncerny, które mniej radykalnie odchodziły od paliw kopalnych, osiągnęły lepsze wyniki finansowe.
Od czasu, gdy BP zaczęło realizować swoją strategię „zielonej transformacji”, jego akcjonariusze otrzymali łączne zwroty na poziomie 36 proc.. W tym samym okresie akcjonariusze ExxonMobil zarobili 160 proc., a Shell – 82 proc. To właśnie ta różnica sprawiła, że BP stało się celem nacisków inwestorów, w tym agresywnie działającego funduszu Elliot Management, który wymusił zwrot w stronę tradycyjnych źródeł energii.
Koniec złudzeń?
Decyzja BP to kolejny sygnał, że wielkie koncerny paliwowe stopniowo wycofują się z forsowanej odgórnie polityki klimatycznej. Shell i Equinor również ograniczyły swoje plany inwestycyjne w odnawialne źródła energii. Presja polityczna w Europie na „zieloną rewolucję” pozostaje silna, ale rzeczywistość gospodarcza zaczyna wygrywać z ideologią.
Nie wszystkim podoba się nowa strategia BP. Organizacje ekologiczne oskarżają firmę o „stawianie krótkoterminowych zysków ponad planetę”. Greenpeace nazwał decyzję BP dowodem na to, że „koncerny paliwowe nie chcą być częścią rozwiązania kryzysu klimatycznego”. Jednak Auchincloss broni strategii spółki, podkreślając, że koncern „musi działać mądrzej i efektywniej”.
Wizja na przyszłość
BP zapowiada, że do 2030 roku zwiększy wydobycie ropy do poziomu 2,3-2,5 miliona baryłek dziennie i uruchomi kilka dużych projektów naftowych. Firma zamierza ograniczyć swoje zaangażowanie w biopaliwa, biogaz oraz infrastrukturę ładowania pojazdów elektrycznych. Inwestycje w energię wiatrową i słoneczną będą realizowane jedynie w ramach partnerstw kapitałowych, co oznacza, że BP nie będzie już samodzielnie finansować kosztownych projektów OZE.
Przykład BP pokazuje, że biznes nie może opierać się na politycznych sloganach, ale na twardych realiach ekonomicznych. Czy inne koncerny pójdą tą samą drogą? Wszystko wskazuje na to, że triumf zdrowego rozsądku dopiero się zaczyna.
źr. wPolsce24 za bbc.com