Biuro prasowe Białego Domu zmieniło słowa Bidena. "To naruszenie protokołu"
Przypomnijmy: podczas nowojorskiego wiecu Trumpa wynajęty komik zażartował podczas swojego występu, że Portoryko to pływająca wyspa śmieci. Oburzyło to wielu mieszkańców tej wyspy. Jako, że Portorykanie mają amerykańskie obywatelstwo i są znaczącą większością w wielu ważnych dla zwycięstwa stanach, zostało to błyskawicznie podjęte przez sztab wyborczy Kamali Harris. Wkrótce potem prezydent Joe Biden, podczas rozmowy z organizacją mobilizującą Latynosów do głosowania, powiedział, że jedyne śmieci, jakie widzi, to zwolennicy Trumpa.
Nagranie z jego słowami błyskawicznie rozniosło się po internecie i wywołało jeszcze większą falę oburzenia, niż słowa, na które zareagował. Biuro Prasowe Białego Domu rozesłało jednak do mediów transkrypcję tego przemówienia, w której znalazła się drobna, ale istotna zmiana. W słowie „zwolennicy” (ang. supporters) dodano apostrof. Całkowicie zmienia to sens jego słów, bo ta zmiana sugeruje, że śmieciem nazwał tylko komika, a nie wszystkich zwolenników Trumpa.
Zmienili transkrypcję bez pytania
Wśród licznych biur w Białym Domu znajduje się także biuro stenografii, którego zadaniem jest tworzenie transkrypcji wszystkich wypowiedzi i rozmów prezydenta w formie tekstowej. Agencja AP poinformowała, że wieczorem, kiedy Biden wygłosił te słowa, na zmianie był dwuosobowy zespół – stenograf, który spisywał jego słowa, i korektor, który sprawdzał zgodność transkrypcji z nagraniem. Po rozmowie z prezydentem Biuro Prasowe Białego Domu zażądało zmiany w transkrypcji. Pracownicy Biura Stenografii powiedzieli jednak, że nie mogą jej dokonać bez zgody swojego kierownika, a on nie był dostępny. Mimo tego Biuro Prasowe dokonało jej samodzielnie w wersji transkrypcji, która trafiła w ręce dziennikarzy.
W e-mailu, do którego dotarła AP, kierownik tego biura zaprotestował przeciwko takiemu działaniu. Stwierdził, że było to naruszeniem protokołu, a przygotowana przez nich oficjalna transkrypcja, która trafi m.in. do Archiwum Narodowego, różni się od wersji przekazanej mediom. Dodał, że w sytuacji, w której istnieją wątpliwości co do tego, co powiedział prezydent, Biuro Prasowe może nie opublikować transkrypcji, ale nie może jej samodzielnie zmieniać.
Będzie w tej sprawie śledztwo?
Kierownik Biura Transkrypcji odmówił AP komentarza w tej sprawie, odsyłając dziennikarzy do Biura Prasowego. Starszy zastępca sekretarz prasowej Białego Domu Andrew Bates, który wcześniej opublikował na swoim Twitterze edytowaną transkrypcję, powiedział mediom, że sam Biden wyjaśnił, że chodziło mu tylko o komika, a nie wszystkich zwolenników Trumpa – i transkrypcja to oddaje.
Sprawa jednak raczej nie zakończy się na tym. Jak donosi AP, Republikanie z Izby Reprezentantów rozmawiają teraz o tym, czy powinni rozpocząć w tej sprawie oficjalne śledztwo. Przewodnicząca Konferencji Republikańskiej Elise Stefanik i przewodniczący Komisji Nadzoru James Comer napisali już list do prawnika Białego Domu Eda Siskela, w którym zażądali zachowania wszystkich dokumentów, które dotyczą tej sprawy. „Pracownicy Białego Domu nie mogą zmieniać słów prezydenta USA, by były bardziej politycznie poprawne” - napisali. Ich zdaniem to, co się stało, mogło być naruszeniem ustawy dotyczącej dokumentacji działań administracji.
wPolsce24 za AP