Wielka awaria prądu w Hiszpanii przez politykę klimatyczną. Teraz przyznają, że rezygnacja z węgla to „ryzyko”

Nie rosyjscy hakerzy, nie sabotaż terrorystów a skutki unijnej polityki klimatycznej były podstawową przyczyną wielkiej awarii zasilania, która pogrążyła Hiszpanię w chaosie i ciemnościach.
"Całkowity kolaps"
Jak podaje hiszpańska gazeta „El Mundo” w artykule ujawniającym kulisy blackoutu „wszystko wskazuje na awarię wewnętrzną systemu elektroenergetycznego”, która doprowadziła do „całkowitego kolapsu” po dwóch następujących po sobie odłączeniach elektrowni w południowo-zachodniej części kraju.
„Wszystko wskazuje na fotowoltaikę – jej masowe wprowadzanie do systemu w godzinach południowych powoduje ogromne niestabilności sieci, które już w zeszłym tygodniu sprawiały trudności operatorowi” – czytamy w „El Mundo”.
Przydałby się węgiel
Zarządzająca systemem elektroenergetycznym w Hiszpanii państwowa spółka Red Electrica już dwa miesiące temu informowała rynek o „krótkoterminowym ryzyku odłączeń generacji prądu z powodu wysokiego udziału źródeł odnawialnych”. W raporcie przesłanym do Krajowej Komisji Rynku Papierów Wartościowych (CNMV) 26 lutego firma informowała, że utrata mocy dostarczanej dotąd przez elektrownie jądrowe i gazowe „zwiększa ryzyko incydentów operacyjnych”.
- Zamykanie konwencjonalnych elektrowni, takich jak węglowe, gazowe (cykl łączony) i jądrowe (wynik wymogów regulacyjnych), oznacza spadek mocy dyspozycyjnej i zdolności bilansujących systemu elektroenergetycznego, jak również jego odporności i bezwładności – podała Red Electrica.
Co ciekawe, w wypowiedziach dla mediów menadżerowie RE mówili coś innego – że OZE jest całkowicie bezpieczne a system działa i będzie działał nienagannie.
Efekt domina
Technicy Red Eléctrica jako najbardziej prawdopodobną przyczynę tzw. efekt domina, czyli kaskadowe wyłączenie farm fotowoltaicznych. W momencie blackoutu energia słoneczna zaspokajała aż 70% zapotrzebowania, czyli około 17–18 gigawatów (GW) mocy.
źr. wPolsce24 za El Mundo