Sytuacja bez precedensu! Szykują się do wojny? Trump spotka się z wszystkimi generałami i admirałami. Nikt nie wie, o czym będą rozmawiać

Kilka dni temu dziennik Washington Post poinformował, że Hegseth nakazał wszystkim amerykańskim generałom i admirałom, by w przyszłym tygodniu stawili się osobiście w bazie Piechoty Morskiej w Quantico (Wirginia). Ich źródła twierdzą, że ten rozkaz dostali wszyscy oficerowie od stopnia generała brygady i jego odpowiednika w Marynarce Wojennej, poza tymi piastującymi pozycje sztabowe, a także ich najważniejsi doradcy. Rozkaz dotyczy także generałów i admirałów, którzy znajdują się poza USA, łącznie ok. tysiąca osób.
Nikt nie wie o co chodzi
Biały Dom i Pentagon nie zdradzili zbyt wielu szczegółów tego spotkania. Gdy w czwartek dziennikarze zapytali o to Trumpa, sprawiał wrażenie, że nie ma o nim pojęcia. Źródła portalu Politico powiedziały, że w jego trakcie Hegseth chce porozmawiać z dowódcami o standardach wyglądu i fitnessu wśród żołnierzy oraz o „etosie wojownika”, ale wielu komentatorów uważa, że koszty i logistyka zorganizowania takiego spotkania są zbyt duże, by mogło chodzić o coś tak przyziemnego. Sami oficerowie przyznają, że im też nikt nie powiedział, dlaczego mają stawić się w tej bazie.
Teraz New York Times donosi, że w tym spotkaniu weźmie udział także Trump. Już sam fakt, że wszyscy najważniejsi amerykańscy dowódcy zgromadzą się w jednej bazie, był wysoce niecodzienny – źródła amerykańskich mediów są zgodne, że nie pamiętają takiej sytuacji. Fakt, że w tym spotkaniu weźmie też udział prezydent to koszmar dla osób, które mają zadbać o bezpieczeństwo zgromadzonych. Na razie nie jest jasne, czy Trump wygłosi przemówienie do generałów i admirałów ani, czy jego treść zostanie upubliczniona.
Szykują się do wojny?
Nie da się oczywiście wykluczyć, że to spotkanie ma wyłącznie cel PR-owy. Hegseth to była gwiazda telewizji FOX i jest znany z tego, że starannie dba o swój wizerunek. Trump także uwielbia pokazywać się na tle żołnierzy, a szersze użycie wojska na terenie USA – np. do pilnowania granicy z Meksykiem czy walki z przestępczością – jest ważnym elementem jego drugiej kadencji.
Jednak jeśli chodzi o coś poważniejszego – to może mieć to związek z niedawnym wyciekiem rosyjskich dokumentów, za który odpowiada grupa hackerska Black Moon. Według brytyjskiego think-tanku RUSI, który zapoznał się z ponad 800 stronami, wynika z niego, że Chiny chcą zamówić w Rosji sprzęt wojskowy, który może zostać użyty podczas inwazji na Tajwan. Stany Zjednoczone oficjalnie nie przyznają, że pomogłyby Tajwanowi w razie ataku, ale biorąc pod uwagę, ilu antychińskich jastrzębi jest w administracji Trumpa, wydaje się to być całkiem prawdopodobne. To tłumaczyłoby też po części dlaczego Trump mocno zaostrzył swoją retorykę wobec Rosji.
źr. wPolsce24 za NYT, WaPo