Parlament przegłosował coś, czego nie wymyśliłby nawet Monty Python

6 km/h – i ani kroku szybciej
We wtorek słowacki parlament przyjął ustawę, zgodnie z którą piesi, rowerzyści, użytkownicy hulajnóg i rolek będą musieli dostosować się do limitu 6 kilometrów na godzinę.
Pomysłodawca przepisów, poseł Ľubomír Vážny z partii Smer (tej samej, której przewodzi premier Robert Fico), tłumaczy, że celem jest poprawa bezpieczeństwa na chodnikach.
– „Chcemy uniknąć zderzeń, zwłaszcza z kierującymi hulajnogami” – przekonywał parlamentarzysta.
Sęk w tym, że przeciętna prędkość chodu człowieka wynosi… 4–5 km/h, a osoby w lepszej kondycji bez trudu osiągają 6,5 km/h. Czyli – teoretycznie – sportowy spacer po Bratysławie może zakończyć się… mandatem.
Jak to egzekwować? Tego nie wie nikt
Nowe prawo budzi tyle pytań, ile żartów. Bo jak zmierzyć, czy ktoś szedł 5,9 czy 6,1 km/h? Czy pieszy z Apple Watchem będzie musiał udowadniać, że nie biegł? I czy patrol policyjny dostanie suszarki radarowe do pomiaru prędkości spacerowiczów?
Opozycja nazywa ustawę absurdem i przekonuje, że problem nie leży w pieszych, lecz w braku infrastruktury.
– „Jeśli chcemy mniej kolizji, potrzebujemy bezpiecznych pasów dla rowerów, nie ograniczeń prędkości, które są fizycznie niemożliwe do przestrzegania” – stwierdził Martin Pekár z partii Postępowa Słowacja. - „Przy wspomnianej prędkości rowerzysta ledwo utrzymuje równowagę” – dodał.
Świat się śmieje, ale prawo wejdzie w życie
Mimo fali krytyki, ustawa przeszła. I jeśli nic się nie zmieni, od przyszłego roku na słowackich chodnikach trzeba będzie… patrzeć nie tylko pod nogi, ale i na licznik.
Wygląda więc na to, że Słowacja oficjalnie stała się pierwszym krajem, który postanowił wprowadzić ograniczenie prędkości dla pieszych. Kto wie, może za rok pojawią się też znaki drogowe: „Uwaga! Strefa 6 km/h”.
źr. wPolsce24 za politico.eu










