Scholz przyznał, że dzwonił do Tuska w sprawie migrantów. Zdradził, co usłyszał od polskiego premiera

Agencyjne doniesienia dotyczące debaty o skupiają się na uwypukleniu rzekomych różnic między Scholzem z SPD i kandydatem CDU/CSU Friedrichem Merzem.
- Pojedynek (...) potwierdził zasadnicze różnice zdań w poglądach na politykę migracyjną, gospodarkę i pomoc wojskową dla Ukrainy. Pierwszy sondaż wskazał na nieznaczną przewagę Scholza. Półtoragodzinna debata kandydatów w niedzielę wieczorem transmitowana była na żywo przez stacje telewizji publicznej ARD i ZDF. W pierwszym błyskawicznym sondażu ZDF 37 proc. pytanych uznało, że w dyskusji lepiej wypadł Scholz. 34 proc. było zdania, że lepszy był Merz, a 29 proc. nie dostrzegło żadnej różnicy - informuje Polska Agencja Prasowa.
PAP, relacjonując debatę, opisał wymianę zdań polityków ws. finansowania armii i stosunku do Ukrainy, gdzie - oficjalnie - różnice dotyczące tych kwestii są iluzoryczne. Dotyczyły głównie szukania sposobów pozyskiwania funduszy i tego, czy Niemcy powinny przekazywać Ukrainie pociski Taurus.
Kto wyśle do Polski więcej migrantów?
Zdecydowanie najciekawszym elementem dyskusji były jednak kwestie migracyjne.
- Urzędujący kanclerz i jego rywal kontynuowali spór o politykę migracyjną, który pod koniec stycznia doprowadził do ostrej konfrontacji w parlamencie. Merz przypomniał drastyczne szczegóły zamachu w Aschaffenburgu, gdzie uchodźca z Afganistanu zabił dwuletnie dziecko zadając mu ciosy kuchennym nożem. W ataku zginął też 41-letni mężczyzna, a inne dziecko zostało poważnie ranne. Prawdopodobnie psychicznie chory Afgańczyk powinien był być po odrzuceniu wniosku o azyl deportowany z Niemiec, jednak ze względu na błędy popełnione przez władze migracyjne przebywał nadal w kraju - relacjonuje PAP.
Agencyjny tekst zauważa także, że Merz wytknął kanclerzowi, że za jego kadencji (od 2021 r.) do Niemiec przyjechało ponad 2 mln nielegalnych imigrantów.
Kandydat CDU/CSU bronił swoich planów wprowadzenia stałych kontroli granicznych i zawracania z granicy migrantów bez ważnych dokumentów, nawet wtedy, gdy zgłaszają chęć wystąpienia o azyl.
Scholz natomiast podkreślał, że kontrole graniczne zostały prowadzone przez jego rząd. Wskazał na spadek liczby obcokrajowców składających wniosek o azyl. Zaznaczył, że rośnie też liczba osób deportowanych, choć wyniki nadal nie są zadawalające.
- Zawracanie migrantów z granicy kanclerz uznał za niezgodne z unijnym prawem - czytamy w PAP. Tymczasem wiemy, że takie sytuacje mają miejsce i są regularną praktyką niemieckich władz.
Tu dochodzimy do kluczowej różnicy w relacji udostępnionej przez PAP i tym, co w mediach społecznościowych zauważyli komentatorzy.
- Ostrzegł (Scholz - przyp. red.), że kraje sąsiadujące z Niemcami nie będą przyjmowały uchodźców zawracanych przez niemieckie służby. „Wystarczy, że polski premier powie: nie przyjmujemy (uchodźców) i już mamy europejski kryzys” – ostrzegł. Wyjściem ma być jego zdaniem wejście w życie w 2026 r. europejskiego systemu azylowego, który odciąży Niemcy - czytamy w depeszy agencyjnej przygotowanej przez Jacka Lepiarza (to dziennikarz, który w przeszłości związany był z Deutsche Welle).
Wspominamy o tych okolicznościach, bo dochodzimy tu do kluczowej różnicy między relacją, którą publikuje PAP i tym, co zauważyli komentując debatę eksperci ds. polityki niemieckiej i emigracji.
Jak poinformowała red. Aleksandra Fedorska na portalu X, przytoczona wyżej wypowiedź Scholza miała odmienny kontekst:
Można jej odsłuchać na ogólnodostępnym nagraniu:
Tę wersję potwierdza na na portalu X także inny ekspert ds. migracji, Jan Wójcik, który relacjonował ten fragment debaty w taki sposób:
- Co powiedział Scholz w czasie debaty, bo widać już emocje się u nas rozkręcają? Powiedział ni mniej ni więcej, że Niemcy mogą odmówić wjazdu imigrantom bez prawa do tego i nie ubiegającym się o azyl, na granicy swojego państwa i że obdzwonił już wszystkie rządy sąsiednich państw i powiedział, że musimy ich przyjąć. Dodał, że jest to zgodne z regulacjami unijnymi - pisze Wójcik na portalu X.
Dlaczego z słów, które były wyraźną sugestią, że Scholz rozmawiał na temat deportacji migrantów z Niemiec z sąsiadami PAP próbuje zrobić zupełnie inną wypowiedź? Trudno zgadywać.
Pewne jest natomiast to, iż w Niemczech na deportację czeka ok. 220 tysięcy cudzoziemców, którzy w świetle unijnych planów o tzw. readmisji, w ramach rozporządzenia Dublin III, zostaną wkrótce odesłani do innych państw UE. Zdecydowania większość z nich ma trafić do Polski.
źr. wPolsce24 za ARD/PAP/X