Największa tragedia od 30 lat. Rośnie liczba ofiar pożaru w Hongkongu

Według agencji AP, w katastrofie zginęło co najmniej 14 osób, a 16 kolejnych zostało ciężko rannych. Wiele osób nadal nie może wydostać się z płonących budynków.
71-letni mieszkaniec budynku powiedział Reutersowi, że jego żona jest uwięziona w jednym z bloków. Straż pożarna wciąż nie zna dokładnej liczby ludzi przebywających w strefie zagrożenia.
Ogień rozprzestrzenił się po bambusowych rusztowaniach
Pożar gwałtownie rozwinął się na charakterystycznych dla Hongkongu bambusowych rusztowaniach. Silny wiatr tylko pogorszył sytuację, przenosząc płomienie na kolejne kondygnacje. CNN podkreśla, że tak poważne pożary są w mieście rzadkością.
Wang Fuk Court to kompleks ośmiu wieżowców, których mieści się niemal 2000 mieszkań. Żyje tam około 4 tys. osób, z czego aż 36 proc. to seniorzy po 65. roku życia.
Ewakuowani mieszkańcy nie mogą wrócić do swoich domów i muszą szukać tymczasowego schronienia. CNN informuje także, że w części mieszkań nie zadziałały alarmy przeciwpożarowe.
Dym wciąż unosi się nad wieżowcami
Z kilku bloków nadal wydobywa się gęsty, czarny dym. Wśród ofiar śmiertelnych jest strażak. Co najmniej osiem z ofiar to kobiety. Prace służb ratowniczych trwają nieprzerwanie, jednak trudne warunki utrudniają gaszenie pożaru.
Wielu mieszkańców doznało poważnych poparzeń i zatrucia dymem. Ratownicy nadal przeszukują budynki, a władze ostrzegają, że liczba ofiar może wzrosnąć.
źr. wPolsce24 za wp.pl











