Prezydent Niemiec był wściekły. Znany pisarz powiedział mu prawdę prosto w twarz
Rocznicowa impreza odbyła się w berlińskim pałacu Bellevue, siedzibie prezydenta Niemiec. Na wstępie swojego przemówienia Martin zwrócił się bezpośrednio do obecnych na sali członków polskiej Solidarności. Bez Waszej odwagi nie byłoby w ogóle „1989”. Ponieważ najwyraźniej nie zostaliście zaproszeni na wyłącznie niemiecki panel, który nastąpi dzisiaj, chciałbym powiedzieć Wam bardzo serdecznie dziękuję – powiedział.
Niemcy uważali, że Polacy powinni siedzieć cicho
Pisarz stwierdził, że dziś na Ukrainie rozstrzyga się to, czy rok 1989 faktycznie był początkiem trwałej historii wolności, ale wielu Niemcom brakuje wglądu i woli, by uznać ten fakt – i działać odpowiednio. Zauważył, że tak samo było w latach osiemdziesiątych – gdy Polacy masowo występowali przeciwko komunistycznej dyktaturze, Niemcy zachowywali bierność. Choć polski opór był inspirujący dla działaczy na rzecz praw obywatelskich NRD, wśród znacznej części społeczeństwa słyszano zupełnie inny pogląd. Dlaczego, jak mówiono wówczas, nie tylko półgłosem, „Polacy” po prostu nie poszli do pracy, zamiast strajkować, nieustannie domagać się wolności i denerwować „nas”? - stwierdził.
Pisarz zauważył też, że po drugiej stronie Muru Berlińskiego wcale nie było lepiej. Przypomniał, że polityk Egon Bahr, ojciec niemieckiej Ostpolitik, twierdził w 1982 roku, że Solidarność jest zagrożeniem dla pokoju na świecie, a poeta Peter Rühmkorf, dziś czczony jako wywrotowy intelektualista, twierdził niczym naziści, że nikt na świecie nie może narzucić narodowi polskiemu niczego więcej niż pracy i dyscypliny – ale kto ma odwagę, aby je faktycznie narzucić?.
Ale co to ma wspólnego z 35. rocznicą Pokojowej Rewolucji w NRD? Z pewnością więcej, niż byśmy chcieli. Ponieważ ta wypaczona koncepcja pokoju, która nie zadaje żadnych pytań o trwanie, stabilność i sprawiedliwość, lata teraz tam i z powrotem między Wschodem a Zachodem jak czółenko tkackie. I z ręką na sercu: czy w zbiorowej pamięci faktycznie uznaje się, że pierwszy kamień Muru Berlińskiego został kiedyś odcięty w Stoczni im. Lenina w Gdańsku?
Myślę, że wiele to mówi o niemieckim braku świadomości historycznej – zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie – że wszystko to jest celowo tłumione i zamiast tego nadal pogrąża się w nostalgicznych wspomnieniach „dobrego cara Gorbiego”, za którego rządów Kreml nie wysyłał czołgów ani nie strzelał do cywilów. Tyle, że w „Krwawą niedzielę w Wilnie” 13 stycznia 1991 r. to zrobił - dodał pisarz. - „Za naszą wolność i waszą wolność” to polskie hasło od XIX wieku, które rozumieli działacze na rzecz praw obywatelskich w NRD, ludzie w Europie Wschodniej w 1989 r., a później w 2004 r. i 2014 r. podczas rewolucji demokratycznych w Kijowie. Tymczasem wydaje się, że pogarda zamaskowana jako Realpolitik, która kiedyś przemawiała słowami Egona Bahra, nadal ma wpływy w Niemczech.'
Oberwało się też osobiście samemu prezydentowi. Pisarz zauważył, że jego polityczny patron i osobisty przyjaciel Putina, były kanclerz Gerhard Schröder jest zapewniany przez nowego sekretarza generalnego partii SPD, że jest dla niego miejsce w niemieckiej socjaldemokracji. Przypomniał też, że w 2016 roku Steinmeier, który był wtedy ministrem spraw zagranicznych, twierdził, że manewry NATO na wschodniej flance były „wymachiwaniem szabelką i podżeganiem wojennym”. Stwierdził też, że Nordstream – którego SPD i CDU trzymały się żałośnie długo wbrew wszelkiej uzasadnionej krytyce – jeszcze bardziej zachęcił Putina do agresji na Ukrainę, bo przekonał go, że Niemcy, skądinąd mistrzowie świata w moralizatorstwie, nie odpuszczą lukratywnej umowy, niezależnie od Ukrainy. I znów, z niemałą arogancją, zignorowano jasne ostrzeżenia w Europie Wschodniej. I to właśnie zagrożona Europa Wschodnia będzie musiała ponieść konsekwencje -podkreślił.
Jak informuje Bild, prezydent Steinmeier słuchał jego słów oddychał ciężko, zagryzał usta i wyraźnie tłumił emocję. Naoczni świadkowie twierdzą, że później wpadł w szał i nie mogli go uspokoić. Sam pisarz wyznał dziennikowi, że polityk oskarżył go kilkukrotnie o zniesławienie i uderzył go w głowę, mówiąc, że on i intelektualiści nie mają pojęcia, jak trudna jest praca polityków. Zawsze uważałem go za fajnego urzędnika państwowego. Przynajmniej co do tego się myliłem – skomentował.
źr. wPolsce24 za Bild, x.com/SekretarzXXL