Premier przegrał głosowanie nad wotum zaufania. Wkrótce odejdzie ze stanowiska

Oyun-Erdene przejął władzę w 2021 roku. W ostatnich tygodniach zmagał się jednak z falą antyrządowych protestów. Ich uczestnicy, przeważnie młodzi ludzie, domagali się jego rezygnacji.
Wystawny tryb życia
Bezpośrednim powodem był wystawny tryb życia jego 23-letniego syna. W mongolskich mediach społecznościowych krążyły zdjęcia z jego wystawnych zaręczyn. Pokazywano też jego luksusowy samochód, przejażdżki rządowym helikopterem, ciuchy od najdroższych projektantów. Wielu obywateli twierdziło, że skoro jego syn nie ma żadnych dochodów, a premier nie zarabia na tyle dobrze, by móc sfinansować mu taki tryb życia, to pieniądze na to muszą pochodzić z korupcji.
To mocno oburzyło Mongołów – tym bardziej, że Oyun-Erdene podczas kampanii wyborzczej przedstawiał się jako zwykły człowiek z biednej, wiejskiej rodziny. Gniew Mongołów wzmacniały także rosnące koszty życia i inflacja, a także zanieczyszczenia w Ułan Bator – stolicy, w której mieszka połowa populacji tego kraju. Uczestnicy protestów twierdzili też, że dochody z eksploatacji surowców naturalnych służą tylko najbogatszym, a nie całemu państwu.
Zabrakło mu głosów
Oyun-Erdene twierdził, że oskarżenia o korupcję są bezpodstawne i mają na celu zniszczenie jego reputacji. 28 maja złożył w parlamencie wniosek o wotum zaufania. Przed głosowaniem ostrzegał, że jego odrzucenie doprowadzi do kryzysu politycznego, który nie tylko będzie miał zły wpływ na gospodarkę, ale także sprawi, że obywatele stracą wiarę w rządy parlamentarne. Jego zdaniem naraziłoby to mongolską demokrację na upadek.
Te ostrzeżenia jednak nic nie dały. Mongolski parlament liczy 126 członków. W tajnym głosowaniu wzięło udział 82 posłów. Za było 44 a przeciw 38. By zdobyć wotum zaufania, premier potrzebował 64 głosów.
Zgodnie z mongolska konstytucją utrata wotum zaufania jest równoznaczna z rezygnacją premiera. Oyun-Erdene stanie na czele rządu technicznego do momentu wyłonienia jego następcy, na co parlament ma 30 dni.
źr. wPolsce24 za BBC