Świat

Tyle było gadania, a zostało jak zwykle. Niemcy nie zrezygnują z F-35

opublikowano:
f-35-9465070_1280.webp
Rozsądek zwyciężył nad uprzedzeniami (fot. ilustracyjna Pixabay)
Minister obrony Niemiec Boris Pistorius udzielił wywiadu dziennikowi Tagesschau. Zadeklarował, że Niemcy nie zrezygnują z zakupienia F-35, ani innej amerykańskiej broni.

Produkowany przez koncern Lokheed Martin F-35 to myśliwiec piątej generacji, którą charakteryzuje m.in. obniżona wykrywalność dla radarów czy usieciowanie. Okazał się wielkim sukcesem komercyjnym – te maszyny latają już w siłach powietrznych 11 państw, a 13 kolejnych, w tym Polska, je zamówiło, z czego 4 spotkały się z odmową. Działania Donalda Trumpa, głównie wokół wojny na Ukrainie, sprawiły jednak, że w europejskich państwach coraz głośniej rozlegają się głosy, że powinno się zrezygnować z ich zakupu. 

Są i pozostaną ważnym sojusznikiem

Takie głosy rozlegają się także w Niemczech, które zamówiły 35 sztuk i rozważają zakup kolejnych. Pistorius powiedział jednak dziennikarzom, że Niemcy nie planują rezygnacji z ich zakupu, ani z zakupów innych typów amerykańskiego zamówienia. Stany Zjednoczone są i pozostaną dla nas ważnym sojusznikiem – również w zakresie wyposażenia Bundeswehry – podkreślił.

Pistorius w tym wywiadzie wymienił też korzyści, jakie daje zakup F-35. Z perspektywy Niemiec największą jest to, że może on przenosić taktyczne bomby atomowe. Obecnie mogą je przenosić myśliwce Panavia Tornado, ale te mają być wycofane ze służby pod koniec obecnej dekady. Nie mając nosiciela bomb atomowych, Niemcy nie mogłyby brać udziału w programie Nuclear Sharing. 

Pistorius odniósł się także do obaw przeciwników F-35. Stwierdził, że pojawiające się coraz częściej w przestrzeni publicznej słowa, że F-35 jest wyposażony w tzw. killswitch, który umożliwia Amerykanom ich zdalną dezaktywację, to kłamstwa. Zauważył także, że F-35 to program międzynarodowy, a części do niego są produkowane także w wielu europejskich państwach, w tym przez niemiecki Rheinmetall. Zauważył, że jeśli Amerykanie wstrzymaliby pomoc techniczną dla europejskich sojuszników, to w ten sposób uziemiliby własne myśliwce. 

Nikt nie zrezygnował

Jak zauważa portal Defence24, mimo działań Trumpa jak na razie żadne państwo nie zrezygnowało jak na razie z zakupu F-35. Jakiś czas temu głośno było o tym, że rezygnuje z tego Portugalia, ale w rzeczywistości nie złożyła jeszcze nawet zamówienia i nie było wcale pewne, że to w ogóle zrobi. Kanada, która prowadzi z Trumpem wojnę handlową, dokonuje jedynie rewizji złożonego zamówienia, a Dania, z którą Trump „walczy” o Grenlandię, wyraziła jedynie żal, że je zamówiła. W pozostałych państwach, które je zamówiły, nie ma na razie mowy o rezygnacji z zakupu. 
Głównym powodem, dla którego nikt nie zrezygnuje z F-35, jest jednak głównie to, że dziś nie ma dla niego żadnej alternatywy. Oprócz F-35 istnieje bowiem zaledwie kilka innych myśliwców piątej generacji. Amerykański F-22 to maszyna, która jest dużo mniej wielozadaniowa od swojego młodszego brata, nie jest już produkowana, a do tego Kongres zakazał ustawą jej eksportu. Kupno rosyjskiego Su-57 z przyczyn oczywistych nie wchodzi w grę, a do tego większość ekspertów uważa, że nawet według oficjalnych danych ujawnionych przez Kreml trudno ją w ogóle uznać za maszynę piątej generacji. Poza nimi na rynku są jeszcze chińskie J-20 i J-35, ale ich zakup również byłby problematyczny politycznie, a ich możliwości, w przeciwieństwie do wyprodukowanego w ponad tysiącu egzemplarzy i mającego już za sobą chrzest bojowy F-35, są w dużym stopniu nieznane.

Chcą mieć swoje 

Kilka innych państw, jak Korea Południowa, Turcja czy Indie, pracują nad swoimi myśliwcami piątej generacji, ale trudno na razie spekulować, kiedy wejdą na służbę i czy będą udane. W Europie prowadzone są obecnie dwa programy, których efektem ma być myśliwiec nowej generacji: niemiecko-francusko-hiszpański FCAS/SKAF i brytyjsko-włosko-japoński GCAP. Na efekty obu przyjdzie nam jednak poczekać, odpowiednio do 2035 i 2040. O ile oczywiście faktycznie zaowocują nowymi samolotami, co na razie wcale nie jest pewne.

źr. wPolsce24

Polska

"Rota" wybrzmiała przed niemiecką policją na niemieckiej ziemi. Wiadomości wPolsce24

opublikowano:
videoframe_82328.webp
Dziś w niemieckim Görlitz, tuż przy moście granicznym z Polską, odbyła się demonstracja zorganizowana przez polskich aktywistów w proteście przeciwko tzw. pushbackom – czyli przymusowemu zawracaniu nielegalnych imigrantów przez niemieckie służby na stronę polską.
Świat

„Przeciwko upokorzeniu w kraju i za granicą”. Kandydat konserwatystów głosował w Bukareszcie. Początek „wiosny ludów”?

opublikowano:
mid-epa12111622.webp
George Simion zagłosował pod Bukaresztem (Fot. PAP/EPA)
Lider rumuńskiej partii AUR George Simion zagłosował w niedzielę w drugiej turze wyborów prezydenckich. Towarzyszył mu Calin Georgescu, wykluczony z elekcji przez tamtejsze władze.
Świat

W Rumunii prowadzi Dan, ale eksperci radzą, żeby poczekać

opublikowano:
simion wyniki.webp
Wieczór wyborczy George Simiona (Fot. Artur Ceyrowski)
Prawie 54 proc. dla lewicowego, wpieranego m.in. przez rodzinę Sorosów Nicusora Dana i trochę ponad 46 proc. dla konserwatysty George'a Simiona w drugiej turze powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii. To wcale nie oznacza jednak, że mamy pewnego zwycięzcę tej elekcji.
Świat

W Rumunii jednak wyborcza niespodzianka. Simion uznał wynik

opublikowano:
mid-epa12115387.webp
Nicusor Dan świętuje zwycięstwo (fot. ROBERT GHEMENT/EPA/PAP)
Lewicowy, prounijny burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan wygrał wybory prezydenckie w Rumunii. Pokonał rywal z prawicy George Simiona. Przegrany początkowo nie uznał porażki, ale ostatecznie złożył Danowi gratulacje. Podkreślił zarazem, że będzie dalej walczył o sprawiedliwość.
Świat

Panika w Berlinie! Niemcy boją się klęski Trzaskowskiego, wieszczą rozpad rządu Tuska i straszą prawicowymi ekstremistami

opublikowano:
MK9_gdlnm_19_09_sss_f_DSC05270.webp
W Berlinie panicznie boją się porażki Rafała Trzaskowskiego (Fot. Fratria)
Pali się! Niemieckie media wpadły w totalną panikę w związku z wynikami pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce.
Świat

Zakulisowy deal z Tuskiem? Bruksela jest gotowa na wiele, byle tylko wygrał Trzaskowski

opublikowano:
mid-epa12121292 ok.webp
Dziennik „Le Monde” ujawnił, jak Komisja Europejska pomaga obozowi Donalda Tuska w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi. By nie zrazić wyborców i zwiększyć szanse Rafała Trzaskowskiego w rywalizacji z kandydatem popieranym przez PiS Karolem Nawrockim, szefowa KE Ursula von der der Leyen ograniczyła polityczną presję na polski rząd i przesuwa w czasie niewygodne decyzje.