Niemcy bezradni wobec imigranckiej przestępczości. „Walka z klanami jest już przegrana”

O czym jest ten tekst?
-
Niemcy alarmują – Nadrenia Północna-Westfalia staje się centrum przestępczości klanowej.
-
Starcia i brutalne bójki – setki funkcjonariuszy interweniują w konfliktach rodzinnych gangów syryjskich, libańskich i tureckich.
-
7 tys. przestępstw w 2023 roku – tyle przypisuje się klanom w regionie, głównie związanym z narkotykami, wymuszeniami i hazardem.
- Policja bezradna? Eksperci twierdzą, że walka jest już przegrana – pozostaje pytanie, czy uda się ograniczyć skalę problemu.
Syryjczycy, Libańczycy, Turcy
O narastającym problemie, z jakim muszą się mierzyć Niemcy, pisze dziennik „Welt”. „Pałki i noże w Heiligenhaus: ok. 30 mężczyzn z dwóch wielopokoleniowych rodzin rzuciło się na siebie. Kilka osób zostało rannych, a jedna znalazła się w stanie krytycznym. Przyczyną konfliktu było rozstanie pary. W Essen policja wysłała setki funkcjonariuszy, aby przeszukać bary z fajkami wodnymi i salony gier, w których podejrzewano nielegalny hazard i nieopodatkowany tytoń” – relacjonuje gazeta.
Skalę problemu pokazuje raport "Obraz sytuacji przestępczości klanowej" z 2023 r. Wynika z niego, że w Nadrenii Północnej-Westfalii aż 7 tys. przestępstw miały mieć związek z rodzinnymi klanami.
W centrum uwagi policji znajdują się obecnie zwłaszcza syryjskie struktury klanowe, które próbują zdobyć przyczółek w Zagłębiu Ruhry. Ale pod lupą policji są nie tylko Syryjczycy, choć oni są najliczniejszą grupą (770), także Libańczycy (580) i Turcy (407). Ponad połowa z podejrzanych, czyli 2183 osoby, ma obywatelstwo niemieckie.
Poza niemieckim prawem
Politolog Ralph Ghadban zauważa, że duże rodziny syryjskie, które imigrowały do Niemiec w ostatnich latach, coraz silniej konkurują z klanami libańskimi, które do Niemiec przybyły wcześniej. W miastach takich jak Essen, Duisburg czy Gelsenkirchen dochodzi do ciągłych tarć, ponieważ nowe sieci walczą o wpływy w obszarach handlu narkotykami, wymuszeń ochronnych i hazardu. Dla Ghadbana potwierdza to jedną z jego głównych prognoz.
- Im większa imigracja z regionów o silnie rozwiniętych strukturach klanowych, tym szybciej w Niemczech powstają nowe ugrupowania rodzinne - mówi politolog. Najgorsze jest jednak to, że konflikty klanowe są rozstrzygane poza niemieckim państwem prawa.
Policja bezradna
W odpowiedzi na przestępcze działania minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Herbert Reul (CDU) już kilka lat temu nakazał monitorowanie sytuacji: policja ma robić ciągłe naloty, kontrole i konfiskaty, które utrudniałyby klanom codzienne życie i wywierały na nie stałą presję.
Sęk w tym, że jak twierdzą doświadczeni policjanci, to już nie wystarcza. Tak przynajmniej uważa Thomas Ganz, były śledczy z Krajowego Urzędu Kryminalnego Dolnej Saksonii, który zajmuje się przestępczością klanową. - Samo prowadzenie operacji nie pozwala opanować problemu o takiej skali - mówi.
Dlaczego? Bo, jak wyjaśnia, nawet członkowie rodziny, którzy nie mają nic na sumieniu, są angażowani w przestępcze działania, na przykład przy zakupie nieruchomości. - Więzy krwi łączą ludzi i właśnie to sprawia, że tak trudno jest przeniknąć do tych sieci – tłumaczy Ganz i dodaje: - Walka z klanami jest już przegrana. Pozostaje tylko pytanie, czy uda nam się zapanować nad problemem.
Z przymkniętymi oczami
Niemieccy politycy, choć dostrzegają sam problem, na jego rozwiązanie nie znajdują dobrych odpowiedzi. Można odnieść nawet wrażenie, że nie widzą ani przyczyn tego stanu, ani skutków, jakie będzie powodował. Dziennikarze też chyba wolą przymykać na to oko. W tekście ani razu nie pada nazwisko byłej kanclerz Angeli Merkel i jej polityki sprzed 10 lat, którą w skrócie określa się jako „„herzlich willkommen” (serdecznie witamy).
Jedynie nacjonalistyczna AfD domaga się konsekwentnych deportacji członków klanów niebędących obywatelami Niemiec, zakończenia tolerowania ich pobytu, wstrzymania naturalizacji przestępców oraz polityki zero tolerancji dla nieletnich przestępców.
źr. wPolsce24 za "Welt"/Onet