Świat

Niecodzienny efekt operacji szczęki. Pacjentka zaczęła mówić z brytyjskim akcentem

opublikowano:
lips-1690875_1280.webp
Padła ofiarą rzadkiego schorzenia neurologicznego (fot. ilustracyjna Pixabay)
57-letnia kobieta z Australii przeszła operację rekonstrukcji szczęki. Zaczęła po niej mówić z brytyjskim akcentem.

Kim Hall wychowała się w miasteczku Goulburn w Nowej Południowej Walii. W 2021 roku udała się do dentysty, bo od wielu dni zmagała się z uporczywym bólem zęba. Dentysta wykonał biopsję, która pokazała, że cierpi na raka kolczystokomórkowego skóry w dolnej szczęce. Kobieta powiedziała portalowi news.com.au, że zupełnie nie spodziewała się takiej diagnozy. - W najdzikszych snach nie myślałam, że to rak głowy i szyi. Powiedzieć, że byłam w szoku, to nic nie powiedzieć - relacjonowała. 

Zauważyły, że mówi inaczej 

Hall w ramach leczenia przeszła chemioterapię i kilka operacji. Udało jej się pokonać raka. Jedna z operacji – rekonstrukcja szczęki – miała jednak wysoce niecodzienny efekt.

Mniej więcej tydzień po operacji w szpitalu odwiedziła ją mama i siostra. Podczas rozmowy siostra zauważyła, że Hall brzmi inaczej – stwierdziła, że mówi bardziej wykwintnie. Wkrótce potem inni ludzie, łącznie z jej, chirurgiem również to zauważyli. W końcu i ona sama to usłyszała – zamiast zwyczajnego australijskiego zaśpiewu, zaczęła mówić z brytyjskim akcentem.

Hall powiedziała dziennikarzom, że powiedziano jej, że jej nowy akcent brzmi jakby pochodziła z Yorkshire na północy Anglii. Musi wierzyć im na słowo, bo nigdy nie była w tym mieście. Na dodatek nigdy nie miała ochoty na odwiedzenie Wielkiej Brytanii, ale być może teraz to zrobi.

Niezwykle rzadkie schorzenie 

To, co spotkało Hall, to tzw. syndrom zagranicznego akcentu. To niezwykle rzadkie schorzenie neurologiczne – do 2019 roku na całym świecie odnotowano jedynie 112 przypadków.

Dr Emma Carter, patolog mowy wyjaśniła, że wbrew nazwie nie zmienia on akcentu. Zmienia jedynie sposób, w jaki chory wymawia samogłoski. - Samogłoski niosą wiele akcentów. Więc to, co się w rzeczywistości stało, to to, że jej mózg w pewien sposób stworzył zmianę w tym, jak brzmią samogłoski, i my, jako słuchacze, dopasowujemy sobie to do czegoś, z czym jesteśmy zaznajomieni – przez co brzmi jak akcent z Yorkshire – tłumaczyła.

Dodała, że schorzenie jest wyjątkowo rzadkie, bo zwykle ten syndrom pojawia się na skutek wylewu lub urazu mózgu, a u Australijki pojawił się po operacji. Dodała, że jej głos raczej nie wróci do normy, bo powrót do australijskiego akcentu wymagałby gigantycznego wysiłku.

Zmaga się z nowym akcentem 

Hall opowiedziała tę historię mediom, żeby - jak twierdzi - zwiększyć świadomość tego raka, siódmego najczęściej diagnozowanego nowotworu w Australii oraz pomóc organizacji Surfebruary, która zbiera pieniądze na badania nad rakiem. Dr Carter wyjaśniła, że dzięki tej organizacji mogła skorzystać z Restorabite, urządzenia do rehabilitacji. Powiedziała, że początkowo mogła otwierać usta tylko na centymetr, a teraz otwiera je już na trzy, dzięki czemu może jeść, mówić czy myć zęby.

Hall wyjaśniła jednak, że daleko jej jeszcze do normalnego życia. Powiedziała, że straciła poczucie smaku, a obecnie nie może jeść stałych pokarmów, a jedynie zupy i koktajle. Wciąż zmaga się z nowym akcentem i ma problemy z wymawianiem niektórych słów, takich jak np. „Australia”. Nie potrafi też powiedzieć mum – czyli „mama” po australijsku, co jest dla niej szczególnym problemem, bo pracuje w szkole z małymi dziećmi.

Czasem tęskni też za swoim starym akcentem i za życiem przed diagnozą. Jest jednak wdzięczna, że udało się wyleczyć jej raka i liczy, że praca z terapeutką mowy pozwoli jej komunikować się bez wysiłku. Żyję, mam gdzieś to, jak mówię podkreśliła.

źr. wPolsce24 za "New York Post"

Świat

Biały Dom z potężnym wsparciem dla Karola Nawrockiego w wyborczym wyścigu. Ta wizyta wywołała wściekłość ludzi Tuska

opublikowano:
bialydom.webp
(fot. screen za X)
Karol Nawrocki przebywa w Stanach Zjednoczonych, w Waszyngtonie. Obywatelski kandydat na prezydenta wziął udział w uroczystościach Narodowego Dnia Modlitwy w Ogrodzie Różanym w Białym Domu. Spotkał się z prezydentem Donaldem Trumpem, a oficjalny profil Białego Domu na portalu X zamieścił wspólne zdjęcia obu polityków.
Świat

„Przeciwko upokorzeniu w kraju i za granicą”. Kandydat konserwatystów głosował w Bukareszcie. Początek „wiosny ludów”?

opublikowano:
mid-epa12111622.webp
George Simion zagłosował pod Bukaresztem (Fot. PAP/EPA)
Lider rumuńskiej partii AUR George Simion zagłosował w niedzielę w drugiej turze wyborów prezydenckich. Towarzyszył mu Calin Georgescu, wykluczony z elekcji przez tamtejsze władze.
Świat

W Rumunii prowadzi Dan, ale eksperci radzą, żeby poczekać

opublikowano:
simion wyniki.webp
Wieczór wyborczy George Simiona (Fot. Artur Ceyrowski)
Prawie 54 proc. dla lewicowego, wpieranego m.in. przez rodzinę Sorosów Nicusora Dana i trochę ponad 46 proc. dla konserwatysty George'a Simiona w drugiej turze powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii. To wcale nie oznacza jednak, że mamy pewnego zwycięzcę tej elekcji.
Świat

W Rumunii jednak wyborcza niespodzianka. Simion uznał wynik

opublikowano:
mid-epa12115387.webp
Nicusor Dan świętuje zwycięstwo (fot. ROBERT GHEMENT/EPA/PAP)
Lewicowy, prounijny burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan wygrał wybory prezydenckie w Rumunii. Pokonał rywal z prawicy George Simiona. Przegrany początkowo nie uznał porażki, ale ostatecznie złożył Danowi gratulacje. Podkreślił zarazem, że będzie dalej walczył o sprawiedliwość.
Świat

Panika w Berlinie! Niemcy boją się klęski Trzaskowskiego, wieszczą rozpad rządu Tuska i straszą prawicowymi ekstremistami

opublikowano:
MK9_gdlnm_19_09_sss_f_DSC05270.webp
W Berlinie panicznie boją się porażki Rafała Trzaskowskiego (Fot. Fratria)
Pali się! Niemieckie media wpadły w totalną panikę w związku z wynikami pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce.
Świat

Zakulisowy deal z Tuskiem? Bruksela jest gotowa na wiele, byle tylko wygrał Trzaskowski

opublikowano:
mid-epa12121292 ok.webp
Dziennik „Le Monde” ujawnił, jak Komisja Europejska pomaga obozowi Donalda Tuska w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi. By nie zrazić wyborców i zwiększyć szanse Rafała Trzaskowskiego w rywalizacji z kandydatem popieranym przez PiS Karolem Nawrockim, szefowa KE Ursula von der der Leyen ograniczyła polityczną presję na polski rząd i przesuwa w czasie niewygodne decyzje.