Naukowcy twierdzą, że wskrzesili wymarły gatunek drapieżników. Na pewno?

Canis dirus to wymarły gatunek ssaka z rodziny psowatych. Żył w Ameryce Północnej i Południowej w późnym plejstocenie (125-10 tys. lat temu). Przypominał współczesne wiki szare, a rozmiarowo był zbliżony do ich największych odmian, ale był od nich mocniejszy.
Badanie z 2021 roku ujawniło, że Canis dirus mimo bardzo podobnego wyglądu nie jest zbyt blisko spokrewniony z wilkami, jego najbliższym żyjącym kuzynem jest szakal. Żywił się głównie wielkimi roślinożercami, jak konie, mastodonty czy wielbłądy amerykańskie, wymarł razem ze swoją zdobyczą.
Stworzyli je z wilków
Naukowcy z firmy Colossal Biosciences ujawnili w poniedziałek, że udało im się wskrzesić ten gatunek dzięki modyfikacjom genetycznym. Poznali DNA tych ssaków dzięki badaniu zęba sprzed 13 tys. lat, który został znaleziony w Ohio, oraz fragmentu czaszki sprzed 72 tys. lat, który został odkopany w Idaho.
Następnie wzięli komórki krwi wilka szarego i wprowadzili do nich 20 modyfikacji genetycznych. Zmodyfikowane DNA zostało wszczepione do komórek jajowych psów, a następnie embrony wszczepiono psim matkom.
Firma ujawniła, że dzięki temu urodziły się już trzy szczeniaki. W październiku zeszłego roku urodziły się dwa samce, które nazwano Romulus i Remus – na cześć legendarnych założycieli Rzymu, którymi w dzieciństwie miała opiekować się wilczyca. W styczniu urodziła się samica, którą nazwano Khaleesi, na cześć postaci z Gry o Tron – znane z tych powieści wilkory były wzorowane na tym wymarłym gatunku. Szczeniaki mają długie, białe futra, umięśnione szczęki i ważą już ok. 35 kg. Naukowcy twierdzą, że jak dorosną, będą ważyć ponad 60 kg.
To tylko imitacja?
Wielu naukowców twierdzi jednak, że firma mówiąc o tym, że wskrzesiła wymarły gatunek, dopuszcza się manipulacji. Beth Shapiro z Collosal poinformowała, że jej zespół poznał pełną sekwencję DNA Canis dirus i wkrótce planuje ją opublikować. Powiedziała, że te drapieżniki mają 99,5% wspólnych genów z wilkami szarymi. Jak zauważa "New Scientist", genom wilka szarego ma jednak ok. 2,4 miliarda par bazowych, co oznacza, że nadal są między nimi miliony różnic. Dla porównania ludzie i goryle mają wspólne 98,3% kodu genetycznego.
Colossal twierdzi, że wprowadził zaledwie 20 zmian do genów wilka. Pięć z nich oparto na znanych mutacjach, które sprawiają, że rodzą się jasnowłose wilki. Pozostałych piętnaście oparto o genom Canis dirus. Odpowiadają za rozmiar zwierzęcia, jego muskulaturę i kształt uszu, dopiero za ok. rok będzie wiadomo, czy zaowocują pożądanymi zmianami. Wielu ekspertów twierdzi, że jedyne, co zrobiła ta firma, to wyhodowanie wilków, które nieco przypominają wymarły gatunek. Jedyne, co możesz teraz zrobić, to stworzyć coś, co przypomina coś innego – a nie w pełni wskrzesić wymarły gatunek – skomentował Vincent Lynch, biolog z uniwersytetu w Buffalo. Shapiro nie zgadza się jednak z tą opinią. Jej zdaniem istnieją różne definicje tego, czym jest gatunek, a oni używają definicji morfologicznej: jeśli wyglądają jak to zwierzę, to są tym zwierzęciem.
Żyją w rezerwacie
Obecnie szczeniaki żyją w 800-hektarowym rezerwacie, ale firma ze względów bezpieczeństwa nie zdradza, gdzie się znajduje. Są pod baczną obserwacją. Firma twierdzi, że nie planuje ich rozmnażania.
Matt James, który opiekuje się szczeniakami, przyznał, że ich eksperyment nie pokaże, jak ten gatunek zachowywał się na co dzień – np. w jaki sposób polował i zabijał zdobycz – bo zwierzęta nie mają rodziców, od których mogłyby nauczyć się zachowania.
Tego samego dnia Colossal ujawniła też, że sklonowała cztery sztuki wilka rudego. To gatunek niewielkiego wilka mieszkającego w południowo-wschodnim USA. Jest zagrożony wyginięciem. Szacuje się, że na wolności żyje zaledwie 25-35 osobników, a naukowcy próbują odbudować ich populację. Firma twierdzi, że dzięki niej wzrośnie różnorodność genetyczna osobników w hodowli, co ułatwi zadanie.
Christopher Preston z Uniwersytetu Montany, który nie ma żadnych związków z tą firmą i jej badaniami, powiedział agencji AP, że ta technologia może mieć szersze zastosowanie w podtrzymaniu innych zagrożonych gatunków, bo jest mniej inwazyjna od wcześniejszych. Dodał jednak, że nadal wymaga uśpienia dzikiego zwierzęcia i pobrania od niego krwi, a to może nie być łatwe zadanie.
źr. wPolsce24 za AP, New Scientist