Skąd tam się wziął? Naukowcy są przekonani, że rozwikłali tajemnicę skarbu z Jersey

Jersey to jedna z wysp na kanale La Manche. W latach siedemdziesiątych dwóch detektorystów – amatorów, Reg Mead i Richard Miles, usłyszeli od rolnika z parafii Grouville, że znalazł gliniany garnek ze starożytnymi srebrnymi monetami. Po kilku latach postanowili to sprawdzić. Szybko jednak pojawił się problem. Aktualny właściciel pola zgodził się, by prowadzili poszukiwania tylko przez jeden dzień w roku, tuż po żniwach. Detektoryści jednak się nie poddali i w 2012 roku, po blisko 30 latach, udało im się znaleźć ten skarb.
Nie wiedziano jak znalazł się na wyspie
Początkowo znaleźli 60 srebrnych i jedną złotą celtycką monetę. Dalsze poszukiwania – także w wykonaniu powiadomionych przez nich zawodowych archeologów – pozwoliły na odkrycie dużej liczby celtyckich i rzymskich monet, które były zatopione w glinie. Inne odnalezione ślady świadczyły, że te monety były przygotowane do stopienia, być może celem wybicia kolejnych. Szacuje się, że w znalezionej przez nich masie, która ważyła ponad 750 kilo, jest ok. 70 tys. monet. Znaleziono także złote torkwesy – zakładane na szyję ozdobne pierścienie – srebrne branzolety, złotą blachę, srebrny drug i szklane paciorki. Jersey jest zależne od Wielkiej Brytanii, więc jego władze zapłaciły Londynowi 4,2 mln funtów za ten skarb, który obecnie znajduje się w muzeum La Hougue Bie.
Z tym skarbem wiązała się jednak pewna tajemnica. Większość znalezionych moment została wybita przez plemię Coriosolitae. Plemię to zamieszkiwało starożytny region Armorica, który leżał na terenie dzisiejszej Normandii i Bretanii. Wiele osób zastanawiało się, dlaczego wywieziono go z Francji i ukryto na odludziu na wyspie Jersey. Teraz naukowcy są przekonani, że udało im się rozwikłać tę zagadkę.
Ukryli go przed Cezarem
Z badania miejsca znalezienia tego skarbu, które zostało opublikowane przez magazyn Wreckwatch, wynika, że ekipa archeologów, której pomagali Mead i Miles, znaleźli podczas badania geofizyjnego linearne anomalie. Były długie na dziesiątki metrów i położone równolegle i prostopadle do siebie. To znalezisko oznacza, że miejsce, w którym ukryto skarb, wcale nie było tak bezludne jak się wydawało. Dr Herve Duval-Gatignol zauważył, że ich znalezisko świadczy, że w epoce żelaza znajdowała się w tym miejscu osada. Potwierdzają to odnalezione anomalie magnetyczne, które sugerują, że stały tam domy i wykopane przez ludzi jamy.
Naukowcy podejrzewają, że ten skarb trafił na Jersey, bo jego właściciele chcieli go ukryć przed wojskami Juliusza Cezara. Dr Sean Kinglsey, naczelny Wreckwatch i archeolog specjalizujący się w badaniu wraków zauważył, że tych czasach Celtowie potrafili budować dobre łodzie i wiedzieli jak nimi żeglować, więc przewiezienie go na tę wyspę nie byłoby dla nich wielkim problemem. Jego zdaniem łódź, której użyli, przypominała złoty model, który znaleziono w skarbie odkrytym w irlandzkiej Limavady. Zbudowano ją z krowiej skóry naciągniętej na drewniany szkielet, miała ster, żagiel i, przede wszystkim, dziewięć par wioseł, które byłyby niezbędne do nawigowania niebezpiecznych wód przybrzeżnych Jersey. Dodał, że taka łódź wydaje się być idealna, ale dobrze radziła sobie z falami i umożliwiała lądowanie w każdej zatoce.
Kingsley dodał, że ich zdaniem miejsce ukrycia skarbu nie było przypadkowe. Zauważył, że na wzgórzu nad polem, w którym go ukryto, znajduje się neolityczny grobowiec. Naukowcy uważają, że Celtowie uznawali tę okolicę za święte miejsce. - Jest coś niesamowicie wyjątkowego w tych polach. Duchowa moc przodków najprawdopodobniej była ważnym powodem, dla którego ten skarb przywieziono do Jersey - stwierdził.
źr. wPolsce24 za Guardian