Kupił na aukcji stare zdjęcie. Postanowił je oddać gdy okazało się, że jest warte miliony
W 1941 roku Winston Churchill odwiedził kanadyjski parlament. Fotograf Yousuf Karsh ustawił się ze swoim sprzętem w gabinecie spikera, by zrobić mu zdjęcie. Gdy premier Wielkiej Brytanii wszedł do sali i zobaczył aparat i lampy błyskowe, był wściekły, że nikt mu wcześniej nie powiedział, że będą chcieli zrobić mu fotografię, ale ostatecznie się na to zgodził. Karsh czekał, aż odłoży swoje cygaro, ale polityk najwyraźniej nie miał zamiaru tego zrobić, więc zabrał mu je z ust, a następnie zrobił mu zdjęcie, na którym patrzy na niego z wściekłą miną.
W ciągu swojej kariery Karsh zrobił zdjęcia wielu sławnym osobom, ale tamto zdjęcie okazało się być najsłynniejsze ze wszystkich. Ryczący lew, jak je nazwano, to jedna z najsłynniejszych i najbardziej rozpoznawalnych fotografii z czasów II Wojny Światowej. W 2016 roku trafił nawet na banknoty pięciofuntowe.
Chciał tylko ozdobić ścianę
W maju 2022 roku włoski prawnik i kolekcjoner sztuki Nicola Sassinelli przeglądał internetowy katalog domu aukcyjnego Sotheby's, szukając czegoś, czym będzie mógł udekorować ścianę swojego nowego mieszkania. Znalazł aukcję, na której wystawiono kopię tego zdjęcia, podpisaną przez autora. W rozmowie z The Telegraph przyznał, że od razu zwróciła jego uwagę, po fascynuje go postać Churchilla. Udało mu się wygrać tę aukcję, zapłacił za zdjęcie 4,200 funtów, plus cło i podatki.
Gdy zdjęcie przyszło, powiesił je na ścianie, pokazał swoim znajomym, i więcej o nim nie myślał. Zmieniło się to po trzech miesiącach. Dom aukcyjny zadzwonił do niego i poprosił, by na razie nie sprzedawał go ani nie przekazywał nikomu innemu. Po roku skontaktowali się z nim ponownie i opowiedzieli mu całą historię. Tak włoski prawnik dowiedział się, że przypadkiem wplątał się w głośną kradzież, a zdjęcie, które kupił, jest pierwszą odbitką, która może być warta miliony.
Karsh miał bliskie związki z hotelem Château Laurier w Ottawie. To w nim odbyła się pierwsza wystawa jego prac, mieszkał w nim przez blisko dwie dekady, prowadził w nim także swoje studio. Ryczący Lew był jedną z prac, które przekazał mu w podzięce. Hotel powiesił je w swoim lobby, gdzie stało się szybko atrakcją turystyczną.
Zuchwała kradzież
W połowie 2022 roku jeden z pracowników hotelu zauważył, że ramka, w której powieszono to zdjęcie, wisi krzywo i wygląda inaczej, niż zapamiętał. Hotel skontaktował się z Jerrym Fielderem, który nadzoruje dziedzictwo słynnego fotografa. Ten od razu stwierdził, że zdjęcie, które u nich wisi, jest kopią z podrobionym podpisem. Kanadyjska policja rozpoczęła w tej sprawie śledztwo i ostatecznie postawiła zarzut kradzieży, fałszerstwa i paserstwa Jeffreyowi Iainowi Woodowi z Ontario. Było już jednak za późno, złodziej zdążył sprzedać skradzione zdjęcie. Trafiło ostatecznie do domu aukcyjnego, w którym kupił je prawnik.
Zgodnie z włoskim prawem Cassinelli kupił je w dobrej wierze, więc nie musiał go oddawać. W rozmowie z Telegraph zauważył, że zaufał jednemu z najbardziej renomowanych domów aukcyjnych na świecie, a do tego w momencie, kiedy nabył tę fotografię, nie zgłoszono jeszcze jej kradzieży. Mimo tego, że jego zdjęcie było potencjalnie warte miliony, postanowił je oddać.
Cassinelli powiedział, że dom aukcyjny zwrócił mu pieniądze, ale i tak stracił na tym kilka tysięcy funtów. Stwierdził jednak, że jest kolekcjonerem, bo kocha sztukę, a nie dlatego, że chce na niej zarobić. Gdybym postanowił jej nie oddać, to być może dostałbym za nią tyle, ile jest naprawdę warta, ale poszukiwał jej cały naród. Czułem, że to właściwy wybór – stwierdził. Dodał, że dzień później kupił w internecie plakat z tym zdjęciem i powiesił je w tym samym miejscu.
Zdjęcie już wróciło na swoje miejsce. Ceremonia jego odsłonięcia miała miejsce w piątek. Cassinelli był na nią zaproszony, ale nie mógł skorzystać z tego zaproszenia. Dyrektor hotelu Geneviève Dumas powiedziała mediom, że zadbali o to, by już nikt nie dał rady go ukraść.
źr. wPolsce24 za NYPost, Guardian