Rosyjska propaganda czy prawdziwe dane? Były doradca amerykańskiego prezydenta o korupcji na Ukrainie i o tym, kogo osłabiają sankcje na Rosję

Sankcje nie działają
Profesor Hanke krytykuje również skuteczność sankcji wobec Rosji, wskazując, że tego typu działania zwykle nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, a wręcz wzmacniają pozycję władz objętych sankcjami.
Jego zdaniem sankcje przyczyniają się do wzrostu popularności prezydenta Władimira Putina i nie osłabiają rosyjskiej machiny wojennej:
– Mamy te wieczne sankcje wobec Kuby, czy to coś zmieniło? Mamy wieczne sankcje wobec Korei Północnej, czy to coś zmieniło? Od dłuższego czasu mamy sankcje wobec Wenezueli, czy to coś zmieniło? Mieliśmy sankcje wobec Iranu, czy to coś zmieniło? Nie, bo ten mechanizm po prostu nie działa - sugeruje profesor.
Rozmowa rozpoczyna się od omówienia problemu korupcji na Ukrainie, szacując, że 15–30% z 360 miliardów dolarów pomocy mogło zostać sprzeniewierzone, co oczywiście podważa skuteczność zachodniego wsparcia.
Profesor analizuje też w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę sytuację gospodarczą w Europie, szczególnie w Niemczech, gdzie sankcje wobec Rosji i odchodzenie od energii atomowej spowodowały drastyczny wzrost cen energii, prowadząc do szybkiej deindustrializacji.
W kontekście Stanów Zjednoczonych, Hanke wyraża obawy o rosnący deficyt fiskalny i możliwość monetyzacji długu, co mogłoby wywołać kolejną falę inflacji, a także omawia szkodliwy wpływ niepewności regulacyjnej wynikającej z polityki celnej.
Ostatecznie, rozmowa dotyka kwestii rosnących nierówności w USA i destabilizującej roli interwencjonizmu w polityce gospodarczej.
Ukraina z problemem korupcji
Według Hanke problem korupcji w Ukrainie jest bardzo poważny i obejmuje zarówno środki humanitarne, jak i wojskowe.
- Jeśli spojrzymy na łączną kwotę pieniędzy wpompowanych w Ukrainę od 2022 roku, to jest to około 360 miliardów dolarów - mówi Hanke w nagraniu wideo i kontynuuje:
– Z tego szacuję, że korupcja wynosi od 15 do 30 procent. Prawdopodobnie bliżej 30 procent. Do takiego wniosku doszli audytorzy w odniesieniu do zaangażowania USA w Afganistanie. Korupcja w Afganistanie wynosiła około 30 procent i myślę, że jest dość zbliżona do tej na Ukrainie - dodaje.
To rodzi pytania o przejrzystość i kontrolę nad wydatkami. Ukraińskie władze wielokrotnie deklarowały walkę z korupcją, jednak eksperci wskazują, że nadal jest ona barierą dla efektywnego wykorzystania pomocy.
Podobne sygnały nasiliły się ostatnio, kiedy dzięki operacji „Midas” ujawniono największą aferę korupcyjną w otoczeniu prezydenta Zełenskiego, obejmującą defraudację co najmniej 100 mln dolarów w branży energetycznej.
Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) wraz ze Specjalną Prokuraturą Antykorupcyjną odnalazły sieć przestępczą związaną m.in. z bliskim przyjacielem Zełenskiego, Timurem Mindiczem, oraz byłym ministrem sprawiedliwości Hermanem Hałuszczenką.
Skandal wstrząsnął ukraińskim rządem, prowadząc do dymisji kluczowych osób i zaostrzenia walki z korupcją, ale również osłabił wizerunek prezydenta zarówno na scenie krajowej, jak i w oczach Zachodu.
- Afera stanowi potężny problem wizerunkowy dla prezydenta, którego łączą z Mindiczem bliskie relacje towarzyskie. Obniża również wiarygodność Ukrainy na Zachodzie i legitymizację Zełenskiego wewnątrz kraju. Przy tym jest kolejną odsłoną trwającej od kilku miesięcy konfrontacji Biura Prezydenta (BP) ze służbami antykorupcyjnymi - informował w listopadzie br. Ośrodek Studiów Wschodnich.
Kontekst i kontrowersje
Z pewnością w kontekście tych najnowszych informacji pojawiają się w świecie analityków głosy takie, jak przytoczony wyżej wywiad byłego doradcy prezydenta Reagana. Jego wypowiedzi z pewnością nie przyczynią się do wzrostu popularności prof. Hanke w Kijowie.
Po swoich wcześniejszych wypowiedziach prof. znalazł się na oficjalnej ukraińskiej liście osób i mediów, które - według tamtejszych władz - mogą szerzyć narracje zgodne z rosyjską propagandą, choć sami autorzy listy zaznaczają, że nie oznacza to oskarżeń o bycie agentami rosyjskimi.
Na tej samej liście są też m. in. Jeffrey Sachs czy Tucker Carlson, a także aktor Steven Seagal.
W ocenie Ukrainy na listę trafiają ci, którzy „rozpowszechniają narracje zgodne z rosyjską propagandą” próbując jednocześnie „manipulować opinią publiczną na Ukrainie”.
źr. wPolsce24 za YT/Michael Farris (Coffee and a Mike)











