Ukraina przestaje walczyć z korupcją? Zełenski podpisał kontrowersyjną ustawę

We wtorek ukraiński parlament przegłosował kontrowersyjną ustawę wymierzoną w niezależność ukraińskich służb antykorupcyjnych. Na Ukrainie działają dwie takie służby: Narodowe Biuro Antykorupcyjne (NABU) i Wyspecjalizowana Prokuratura Antykorupcyjna (SAP). Nowa ustawa dała bezpośrednią kontrolę nad nimi prokuratorowi generalnemu.
Ukraińcy protestują
Zdaniem krytyków tej ustawy, da ona rządowi zbyt duży wpływ na to, jak prowadzona jest walka z korupcją. Zwracają uwagę, że prokurator generalny będzie mógł powierzać śledztwa, niewygodne dla rządu, łagodniejszym, mniej kompetentnym prokuratorom albo nawet całkowicie je wstrzymywać.
Tysiące Ukraińców wyszły na ulicę, by zaprotestować przeciwko tej ustawie i prosić Zełeńskiego o weto. Największa miała miejsce w Kijowie, gdzie protestujący zebrali się przed siedzibą prezydenta, ale demonstracje odbyły się także w innych dużych miastach, jak Lwów, Dniepr czy Odessa. Media donoszą, że wśród uczestników demonstracji było wielu weteranów ukraińskich sił zbrojnych. To największe protesty antyrządowe od początku wojny.
Ustawę krytykowali też politycy opozycji, celebryci, artyści, dziennikarze, a także znani zagraniczni sojusznicy Ukrainy, jak były ambasador USA w Rosji Michael McFaul.
Zełenski jednak się nie ugiął i wczoraj późnym wieczorem złożył swój podpis pod ustawą.
Walka z rosyjskimi wpływami?
W opublikowanym w nocy przemówieniu Zełenski stwierdził, że nowe prawo nie oznacza, że obie agencje przestaną działać. Oskarżył je o nieudolność i celowe przeciąganie spraw i stwierdził, że pod bezpośrednią kontrolą prokuratora generalnego będą działać lepiej. Stwierdził także, że było to konieczne, by powstrzymać w nich rosyjskie wpływy. Dzień wcześniej służby dokonały serii przesłuchań i aresztowań wymierzonych w rzekomych rosyjskich szpiegów w NABU.
Decyzja Zełenskiego raczej nie spodoba się zachodnim sojusznikom Ukrainy. To oni praktycznie zmusili to państwo po aneksji Krymu, by podjęło zdecydowaną walkę z korupcją. O ile wstrzymanie z tego powodu pomocy jest mało prawdopodobne, o tyle da to dodatkowy argument przeciwnikom Kijowa. Ambasadorzy państw G7 już zapowiedzieli, że chcą o tym pogadać z ukraińskimi władzami.
Ten ruch może też zaszkodzić unijnym aspiracjom Ukrainy. Walka z korupcją jest bowiem kluczowym warunkiem jej ewentualnego członkostwa. Marta Kos, unijna komisarz ds. rozszerzenia stwierdziła, że to poważny krok wstecz. Dodała, że niezależność tych instytucji jest niezbędnym elementem drogi Ukrainy do Unii.
źr. wPolsce24 za BBC