Islamskie milicje chcą złożyć broń. Boją się Trumpa

W czasie walk z ISIS w Iraku powstało wiele islamskich ugrupowań paramilitarnych, tzw. milicji. Część z nich formalnie kontrolowana jest przez rząd w Bagdadzie. W praktyce jednak większość tych organizacji jest szkolona i finansowana przez Iran – i to Teheran wydaje im rozkazy.
Wystraszyli się Trumpa
Agencja Reuters informuje, że od rozpoczęcia swojej drugiej kadencji Trump nalegał nieoficjalnie na rząd Iraku, by ten zrobił z nimi porządek. Groził, że jeśli nie zostaną zlikwidowane, to staną się celem amerykańskich nalotów. Wygląda na to, że ta groźba poskutkowała. Dowódcy co najmniej sześciu takich milicji chcą złożyć broń.
Szyicki polityk Izzat al-Szahbndar powiedział dziennikarzom, że dyskusje między premierem Mohamedem Szią al-Sudanim i liderami kilku milicji są na bardzo zaawansowanym etapie i są oni skłonni do spełnienia żądania Trumpa. Dodał, że nie są uparci i nie nalegają, by ich organizacje kontynuowały działalność w dotychczasowej formie – i są w pełni świadomi, że Trump może spełnić swoją groźbę.
Iran dał im wolną rękę
- Trump jest gotowy przenieść wojnę z nami na gorsze poziomy, wiemy to i chcemy uniknąć takiego złego scenariusza – powiedział dowódca Kataib Hezbollah, uznawanej za najsilniejszą szyicką milicję w Iraku. Dowódcy powiedzieli Reutersowi, że irański Korpus Strażników Rewolucji dał im wolną rękę i to oni muszą zdecydować, czy chcą zaryzykować konflikt z USA i Izraelem.
Milicje, z których dowódcami rozmawiał Reuters, są częścią Islamskiego Oporu. Ta organizacja skupia ok. 10 szyickich milicji, które łącznie liczą ok. 50 tys. osób. Są ważną częścią regionalnej siatki Iranu i mają na koncie ataki rakietami i dronami na Izrael i na amerykańskie siły w Iraku i Syrii, które miały miejsce po wybuchu wojny w Gazie.
Amerykanie są sceptyczni
Doradca Sudaniego ds. zagranicznych Farhad Alaaeldin powiedział Reutersowi, że premierowi zależy, by cała broń w Iraku była pod kontrolą rządu. Źródła w irackich służbach bezpieczeństwa poinformowały dziennikarzy, że chciałby, by rozbroiły się wszystkie milicje, które są wierne Teheranowi, a nie Bagdadowi.
Źródła Reutersa twierdzą, że niektóre milicje już teraz ewakuowały swoje siedziby i ograniczyły znacznie swoją obecność w dużych miastach, bo boją się amerykańskich nalotów. Wielu dowódców zwiększyło też swoje środki ostrożności – częściej zmieniają telefony, pojazdy i mieszkania.
Amerykański Departament Stanu powiedział, że nalega na Bagdad , by ten przejął kontrolę nad milicjami, które obecnie słuchają rozkazów Iranu. Równocześnie jednak członek administracji Trumpa wyznał anonimowo, że są sceptyczni. Zauważył, że tym milicjom zdarzało się już rezygnować z ataków z powodu presji Białego Domu, ale nie wierzą, że ewentualne rozbrojenie będzie trwałe.
Członkowie tych milicji mają powód, by się bać. Przez wiele lat pośrednikiem między nimi i Iranem był generał Ghasem Solejmani, dowódca sił specjalnych Ghods, uznawany za drugą najpotężniejszą osobę w Iranie. Zginął 3 stycznia 2020 roku w pobliżu lotniska w Bagdadzie, bo Trump nakazał zbombardowanie go przy pomocy drona, gdy wybierał się na spotkanie z premierem Iraku. Razem z nim zginęło czterech wysoko postawionych przywódców milicji. Iran za tę akcję próbował zorganizować zamach na Trumpa.
źr. wPolsce24 za Reuters