Islamista odpowiedzialny za masakrę w Kabulu złapany! Trump: Stanie przed mieczem amerykańskiej sprawiedliwości

W 2021 roku prezydent Joe Biden nakazał wycofanie amerykańskich żołnierzy z Afganistanu. Jako, że wcześniej Amerykanie opuścili swoje bazy wojskowe, to po upadku Kabulu lotnisko międzynarodowe Hamida Karzaia było ostatnią drogą ucieczki z kraju. Sprawiło to, że tysiące Afgańczyków, którzy obawiali się powrotu Talibów, próbowało dostać się do samolotów ewakuacyjnych. Na lotnisku dochodziło do dantejskich scen, a świat obiegły nagrania z Afgańczykami, którzy w desperacji czepiali się startujących samolotów i zabijali się spadając na ziemię.
Tragiczny bilans
26 sierpnia, dziesięć minut przed szóstą wieczór, lotniskiem wstrząsnęła potężna eksplozja. Zamachowiec-samobójca wysadził się w okolicy kanału, przy którym amerykańscy żołnierze sprawdzali dokumenty ewakuujących się Afgańczyków. Wkrótce potem inni zamachowcy otwarli ogień do tłumu i wdali się w strzelaninę z żołnierzami.
W zamachu zginęły co najmniej 182 osoby, w tym 13 amerykańskich żołnierzy – 11 żołnierzy Piechoty Morskiej, jeden specjalista od wojny psychologicznej i jeden medyk. Później Pentagon przyznał, że za część ofiar mogą odpowiadać strzały oddane przez spanikowanych żołnierzy. Co najmniej 150 osób odniosło rany.
To jednak nie był koniec ofiar. 29 sierpnia amerykański dron uderzył w pobliżu lotniska w samochód. Zabił jego kierowcę i dziewięć innych osób. Amerykanie twierdzili, że jego kierowca był członkiem ISIS-K – organizacji, która wzięła na siebie odpowiedzialność za wcześniejszy zamach – i planował dokonanie kolejnego. Potem wyszło na jaw, że kierowcą był pracownik organizacji pomocowej, który nie miał nic wspólnego z terroryzmem, a pozostałe ofiary to członkowie jego rodziny – w tym siedmioro dzieci. Część z nich miała nawet amerykańskie wizy ewakuacyjne. 17 września Pentagon przyznał, że ofiary były niewinne.
Stanie przed amerykańskim sądem
W swoim przemówieniu przed Kongresem Donald Trump poinformował, że udało się złapać terrorystę, który miał zaplanować ten zamach. Stwierdził, że jest już w drodze tutaj, by stanąć przed szybkim mieczem amerykańskiej sprawiedliwości. Podziękował też rządowi Pakistanu za pomoc. Oficerowie pakistańskiego wywiadu potwierdzili to aresztowanie i poinformowali, że udało się go dorwać, gdy przekraczał granicę z Afganistanem w prowincji Balochistan. Poprzednie próby jego zatrzymania zakończyły się porażką.
Biały Dom ujawnił, że zatrzymany mężczyzna to Mohamed Szarifulah, zwany też Dżafarem. Wysoko postawiony członek administracji Trumpa powiedział anonimowo mediom, że Pakistańczycy zatrzymali go pod koniec lutego. W weekend został zatrzymany przez FBI. W trakcie przesłuchania przyznał się do ataku na lotnisko, a także do ataku na centrum handlowe Krokus w Moskwie, do którego doszło w marcu zeszłego roku. Terroryści zabili tam 145 osób i zranili ponad pół tysiąca. Miał się przyznać także do kilku zamachów na terytorium Iranu.
Już raz siedział w więzieniu
Przedstawiciele pakistańskiego wywiadu dodali, że wstąpił do ISIS-K w 2016 roku i brał udział w ponad 20 zamachach w Afganistanie. W 2019 roku został aresztowany przez afgański rząd, ale uciekł z więzienia 15 sierpnia 2021 roku – w dniu, w którym Talibowie przejęli Kabul. Zamach miał zaplanować jeszcze w więzieniu. Na razie nie jest jasne, jakie usłyszy zarzuty, ale mają być wkrótce ujawnione.
Premier Pakistanu podziękował Trumpowi za to, że wspomniał o roli jego kraju w jego aresztowaniu i w operacjach antyterrorystycznych w Afganistanie. Dodał, że nadal będą blisko współpracować z USA w sprawach regionalnego pokoju i stabilności. Rzecznik prasowy Talibów stwierdził jedynie, że jego aresztowanie pokazało, że terroryści z Państwa Islamskiego ukrywają się w Pakistanie, a cała sprawa nie ma nic wspólnego z Afganistanem. ISIS-K od dawna walczy z Talibami.
źr. wPolsce24 za Time