Gruzja już nie chce do Unii Europejskiej? Premier zawiesza rozmowy
Kobachidze powiedział, że pod koniec 2028 roku Gruzja "będzie gotowa pod względem gospodarczym, by rozpocząć rozmowy o członkostwie w UE" - relacjonuje serwis NewsGeorgia.
Gest litości?
Szef rządu oświadczył, że obecnie rozmowy o wstąpieniu do UE "są wykorzystywane jako instrument szantażu kraju, co jest niedopuszczalne". Uznał też, że "kategorycznie nie można rozpatrywać integracji z UE jako gestu litości".
Agencja Reuters dodaje, że gruziński rząd zrezygnował z unijnych dotacji z powodu – jak się wyraził - "wielu obelg".
30 października Komisja Europejska poinformowała o zawieszeniu procesu akcesyjnego z Gruzją i zapowiedziała, że nie zaleci przywrócenia go, jeśli władze w Tbilisi nie zaczną przestrzegać unijnych wartości, w tym nie wyjaśnią nieprawidłowości podczas październikowych wyborów parlamentarnych.
Unia nie uznaje wyborów
Wcześniej w czwartek w niewiążącej rezolucji Parlament Europejski wezwał do nałożenia sankcji m. in. na premiera Irakliego Kobachidze.
Bruksela nie uznaje też wyniku wyborów parlamentarnych w Gruzji z października i apelowała o ponowne przeprowadzenie głosowania w ciągu roku.
Przypomnijmy, że wybory wygrała partia Gruzińskie Marzenie - rządząca od 2012 roku i mająca opinię ugrupowania prorosyjskiego.
Europosłowie potępili także Rosję za ingerencję w proces wyborczy w Gruzji. Przestrzegli, że jeśli gruzińskie władze spróbują zdelegalizować partie polityczne, to będzie to skutkować dalszą izolacją kraju i uniemożliwi starania Gruzji o członkostwo w UE.
źr. wPolsce24 za PAP/Interia