Premier Słowacji oburzony, że prezydent Ukrainy grozi Moskwie. Czy są granice bezczelności?

Na te słowa ostro zareagował premier Słowacji Robert Fico, który potwierdził, że mimo ostrzeżeń weźmie udział w moskiewskich obchodach. „To wielka nieuprzejmość, gdy ktoś krajowi, który odegrał kluczową rolę w pokonaniu faszyzmu i poniósł największe ofiary, mówi: obchodźcie sobie, a my może wyślemy wam drona. To nie przystoi współczesnej polityce” — powiedział Fico podczas niedzielnej konferencji prasowej.
Słowacki premier będzie jedynym przywódcą kraju UE, który pojawi się w Moskwie na obchodach 80. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. W skład oficjalnej delegacji wejdą jeszcze tylko dwaj studenci, ale Fico zapowiedział, że na miejscu pojawią się również słowaccy parlamentarzyści i europosłowie.
Rosyjska dyplomacja, ustami rzeczniczki Marii Zacharowej, zareagowała jeszcze ostrzej niż Fico — oskarżyła Zełenskiego o „groźby terrorysty międzynarodowego formatu”, które rzekomo miałyby zagrażać weteranom wojennym biorącym udział w obchodach. Tego typu wypowiedzi mają miejsce w kontekście coraz śmielszych operacji ukraińskich służb specjalnych, które — jak przyznał sam Kijów — stoją za serią zamachów na terytorium Rosji, w tym w samej Moskwie.
W tym samym czasie do Rosji przybędzie również chiński prezydent Xi Jinping, który spędzi tam kilka dni i weźmie udział w obchodach jako „główny gość”, jak nazwał go Władimir Putin. Z udziału w moskiewskich uroczystościach zrezygnowali natomiast nawet najbliżsi partnerzy Rosji w UE, w tym premier Węgier Viktor Orban.
Fico, który od zamachu na swoje życie przed rokiem wciąż zmaga się z konsekwencjami zdrowotnymi, zapowiedział, że jego udział w obchodach ma być wyrazem „szacunku i uznania dla narodu, który odegrał decydującą rolę w pokonaniu Hitlera”.
Nasz komentarz
Szkoda, że premier Robert Fico nie wie, zapomniał lub udaje, że nie wie, że zanim Sowieci zaczęli walczyć z Hitlerem byli z nim najpierw w jak najlepszej komitywie. To dopiero zdradziecki atak Niemców na ZSRS latem 1941 roku sprawił, że kraj rządzony przez Stalina musiał stawić czoło hitlerowskiemu najeźdźcy. Następnie tylko gigantyczna pomoc finansowa i sprzętowa USA sprawiła, że początkowo słaba i zacofana Armia Czerwona zaczęła wypierać Niemców ze swojego terytorium i dotarła aż do Berlina. Było to okupione gigantycznymi stratami ludzkimi, bo podobnie jak w czasie II wojny światowej, tak i dziś na Ukrainie rosyjskie zwierzchnictwo polityczne i wojskowe za nic ma życie swoich własnych żołnierzy.
Tymczasem atakowana codziennie i bombardowana Ukraina, w której giną od rosyjskich pocisków dzieci, kobiety i inni cywile na ulicach miast ma pełne prawo odpowiedzieć bezwzględnemu agresorowi. Jeżeli Robert Fico naprawdę tego nie rozumie, to zapewne nic go nie przekona.
źr. wPolsce24 za lidovky.cz