Przeciwko „prawicowemu ekstremizmowi” i koledze Tuska. Wielkie demonstracje w Niemczech

- To było imponujące, jak wielu ludzi się zebrało i jak pokojowe było to wydarzenie. Osobiście bardzo mnie to poruszyło, ponieważ skrajna prawica (AfD) i CDU pod przewodnictwem Friedricha Merza naprawdę mnie przerażają - powiedziała w rozmowie dziennikarką Polskiej Agencji Prasowej Nadine, która uczestniczyła w sobotnim proteście w Monachium.
Warto przypomnieć, że CDU Merza należy do tej samej rodziny politycznej, co Platforma Obywatelska Donalda Tuska czy PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Niemcy są dotknięci
- Myślę, że to bardzo ważne, aby pokazać politykom, jak wiele osób z centrum społeczeństwa jest tak dotkniętych bieżącymi wydarzeniami, że poświęcają swój czas na demonstrację i dają przykład - podkreśliła z dumą Nadine.
"Bieżące wydarzenia", którymi dotknięta została Nadine, to m.in. poparcie przez Bundestag 29 stycznia wniosku chadecji o wprowadzenie stałych kontroli na niemieckich granicach państwowych. Udało się to dzięki głosom izolowanej dotychczas AfD. Jednak w piątek projekt ustawy w sprawie ograniczenia imigracji nie uzyskał większości w niemieckim parlamencie – wyłamała się część posłów CDU związanych z byłą kanclerz Angelą Merkel.
Ćwierć miliona i tęczowe flagi
W Monachium protestować miało około 250 tys. osób. Trzymali transparenty z hasłami: „Stop faszyzmowi”, „Demokracja albo Weidel + Musk”, „Czerwona kartka dla AfD”, a niektórzy protestujący nieśli plakaty przeciwko kandydatowi na kanclerza z ramienia CDU/CSU Friedrichowi Merzowi - relacjonuje „Sueddeutsche Zeitung”. Na wiecu powiewały tęczowe flagi i Unii Europejskiej.
Demonstracje przeciwko „skrajnej prawicy” odbyły się także w innym niemieckich miastach. W Bremie na ulice wyszło ok. 25 tys. osób, w Hanowerze - ok. 24 tys. osób, a w Rostocku - ok. 3 tys. - podała agencja dpa.
Źr. wPolsce24 za PAP