Czy Donald Trump trafi do więzienia? Sędzia musi podjąć ważną decyzję
W 2016 roku aktorka porno Stormy Daniels twierdziła, że poznała Trumpa w 2006 roku, na turnieju golfowym w Nevadzie. Miał ją zaprosić do swojej posiadłości, gdzie uprawiali seks. W czasie kampanii prezydenckiej w 2016 roku, kiedy Trump był jeszcze kandydatem, próbowała sprzedać ją mediom. Wcześniej chciała o tym opowiedzieć w 2011 roku, ale prawnik Trumpa Michael Cohen zagroził redakcji procesem, więc ostatecznie do tego nie doszło. Tym razem było podobnie. Informacje o ich rzekomym romansie wyciekły do mediów dopiero w 2018 roku. Trump zaprzecza, że miał z nią jakiekolwiek kontakty seksualne.
Historyczne zarzuty
W marcu skrajnie lewicowy prokurator Manhattanu Alvin Bragg postanowił postawić Trumpowi zarzuty. Dotyczyło pieniędzy, jakie prezydent zapłacił jej za milczenie. Cohen przekazał jej pieniądze z własnej kieszeni, ale potem oddała mu je Trump Organization. Firma Trumpa zaksięgowała je jako „wydatki na usługi prawne”. Zdaniem prokuratora było to fałszowanie dokumentacji finansowej. Trump twierdził, że pieniądze, które dostał Cohen, naprawdę były opłatą za usługi prawne, a Daniels zapłacono nie w związku z wyborami, a po to, by rodzina Trumpa uniknęła wstydu. Od początki twierdził też, że cała sprawa ma charakter polityczny, a jej celem jest przeszkodzenie mu w powrocie do Białego Domu.
Trump usłyszał łącznie 34 zarzuty. W maju ława przysięgłych uznała go za winnego. Tym samym został pierwszym byłym prezydentem, który usłyszał zarzuty kryminalne, pierwszym, który został skazany i pierwszym politykiem, który wygrał wybory prezydenckie mając wyrok. Posiedzenie, na którym pozna wysokość kary zaplanowano na 26 listopada. W teorii może zostać skazany na karę więzienia, ale to jego pierwszy wyrok, więc jest to mało prawdopodobne.
Nielegalne dowody
Media donoszą jednak, że teraz sędzia Merchan rozważa, czy nie wycofać tego wyroku. Ma to związek z przełomowym wyrokiem, jaki Sąd Najwyższy USA (SCOTUS) wydał miesiąc po nim. Sędziowie SCOTUS stwierdzili, że urzędujący prezydent ma immunitet dotyczący czynności, które podejmował w ramach pełnionego urzędu.
Co więcej, SCOTUS stwierdził też, że nawet jeśli sprawa dotyczy czegoś, co zrobił poza sprawowaniem obowiązków, to prokuratura nie może powoływać się w jej trakcie na oficjalne działania. Prawnicy Trumpa powołali się na ten fragment wyroku. Twierdzili, że ława przysięgłych dostała nielegalne w świetle tego wyroku dowody, jak jego rozliczenia finansowe z czasów prezydentury czy zeznania pracowników Białego Domu. Prokuratura twierdzi, że te dowody były mało znaczące dla przebiegu sprawy.
Dadzą mu spokój?
Teraz sędzia musi zdecydować, czy kontynuować wyznaczanie wysokości kary, odrzucić poprzedni wyrok i rozpocząć proces od nowa, z nową ławą przysięgłych, czy też całkowicie go anulować. Na razie nie wiadomo, kiedy zapadnie w tej sprawie decyzja. Równocześnie prawnicy Trumpa walczą o to, by cały proces został przeniesiony przed sąd federalny. Jeśli im się uda, to – przynajmniej w teorii – w wypadku kolejnego wyroku skazującego Trump będzie mógł sam się ułaskawić.
Równocześnie przeciwko Trumpowi toczą się dwa postępowania federalne. Pierwsze dotyczy nielegalnego posiadania tajnych dokumentów, a drugie próby obalenia wyniku wyborów w 2020 r. Oba rozpoczął specjalny prokurator Jack Smith. Po objęciu urzędu przez Trumpa zostaną jednak najprawdopodobniej wygaszone, bo Departament Sprawiedliwości dla zasady nie prowadzi spraw przeciwko urzędującym prezydentom. Toczy się przeciwko niemu także postępowanie o próbę obalenia wyborów w Georgii, ale zdaniem ekspertów najprawdopodobniej zostanie wstrzymane na czas drugiej kadencji, lub całkowicie zatrzymane.
źr. wPolsce24 za NBC