Ukraińcy dostaną zgodę na użycie brytyjskich pocisków do ataku na Rosję. Moskwa jest w ich zasięgu?
Storm Shadow\ SCALP-EG to brytyjsko-francuski pocisk manewrujący, który przyjęto na służbę w 2003 roku. Jest wystrzeliwany z samolotów, rozpędza się do prędkości Mach 0,8 i ma obniżoną wykrywalność przez radary. Ukraina dostała Storm Shadowy od Wielkiej Brytanii i SCALPy od Francji już wcześniej, w maju zeszłego roku. Były używane głównie do ataków na cele na Krymie. Zniszczyły m.in. most Czonhar, łączący Krym z Chersoniem, poważnie uszkodziły okręt podwodny Rostow nad Donem i okręt desantowy Mińsk. Uderzyły także w kwaterę Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu podczas spotkania dowódców, zabijając wielu oficerów, łącznie z dowódcą tej floty. Ukraińcy odpalają je ze specjalnie zmodyfikowanych bombowców Su-24.
Dostaną zgodę na atakowanie Rosji
Ukraińcy od dawna prosili o pozwolenie na użycie tych pocisków do ataków na cele w głębi Rosji. Jak informuje Guardian, rząd w Londynie chciał się na to zgodzić. Problemem okazał się tutaj jednak Biały Dom, który w obawie przed eskalacją zablokował tę zgodę. Mógł to zrobić, bo Storm Shadow używają amerykańskiego systemu naprowadzania na cel. Brytyjczycy próbowali skłonić administrację Bidena do zmiany zdania, ale nie przyniosło to efektów. Ukraińcy narzekali, że nie tylko nie wyrażono zgody na ataki na cele w Rosji, ale też Brytyjczycy przestali im wysyłać kolejne pociski.
Jak informuje Guardian, sytuacja uległa zmianie w niedzielę. Wtedy prezydent Biden wydał zgodę na używanie przez Ukrainę pocisków ATACMS do ataków na cele w Rosji. Brytyjski dziennik informuje, że wkrótce Londyn nie tylko wyśle kolejne Storm Shadow, ale te wyda też taką zgodę.
Na szczycie G20 premier Keir Starmer powiedział, że Londyn uznał, że musi znacznie wzmocnić pomoc dla Ukrainy, której infrastruktura energetyczna jest atakowana przed zimą przez Rosjan. Musimy się upewnić, że Ukraina dostanie to, co konieczne, tak długo, jak będzie to konieczne, ponieważ nie możemy pozwolić Putinowi, by wygrał tę wojnę – stwierdził dodając, że nie chce zdradzać szczegółów operacyjnych. Bardzo podobnie wypowiedział się przed parlamentem sekretarz obrony John Healey.
Dokąd dolecą pociski?
Ważnym pytaniem pozostaje to, jaki faktycznie jest zasięg tych pocisków. Od tego zależy, ile potencjalnych ważnych celów w Rosji będą mogli zniszczyć nimi Ukraińcy. Większość mediów informuje, że pociski, które dostali, mają 250 km zasięgu. Zasugerował to także były sekretarz obrony Ben Wallace, który powiedział Izbie Gmin, że wysłane Ukrainie rakiety mają zasięg siedem razy mniejszy od rosyjskich Kalibrów – które mają ok. 2 tys. km zasięgu. Sam producent informuje jedynie, że mają ponad 250 km zasięgu. Oznaczałoby to, że mogą dolecieć do takich miast jak Kursk, Rostow nad Donem, Briańsk czy Woroneż.
Równocześnie jednak niektóre źródła informują, że ich zasięg jest ponad dwa razy większy. Najważniejszym jest tutaj oficjalna strona RAFu. W notce poświęconej tej broni znalazła się informacja, że jej zasięg wynosi ponad 300 mil morskich, czyli ok. 560 km. Równocześnie wiadomo, że Francuzi zrobili eksportową wersję SCALPa, nazwaną Czarny Szahen, dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Portale branżowe informowały, że jedną z modyfikacji, mających na celu spełnienie warunków międzynarodowego handlu tego typu bronią, było zmniejszenie jej zasięgu do 290 km. Sugeruje to, że „normalne” Storm Shadow – SCALP to w praktyce ten sam pocisk pod inną nazwą – mają większy zasięg.
Ważna w kontekście tej debaty jest wypowiedź emerytowanego generała Bundeswehry Erharda Buhlera. 26 grudnia zeszłego roku dwa takie pociski – najprawdopodobniej – uderzyły w port w Teodozji na okupowanym Krymie, niszcząc okręt desantowy Nowoczerkask. Komentując ten atak dla Bilda, generał Buhler zauważył, że jakby te pociski faktycznie miały 250 km zasięgu, to ukraińskie bombowce musiałyby odpalić je już nad terytorium wroga, chronionym przez silną obronę przeciwlotniczą. Jest to możliwe – przy podobnych misjach Su-24 zwykle towarzyszą myśliwce uzbrojone w amerykańskie pociski przeciwradarowe – ale byłoby to ogromne ryzyko. Jego zdaniem ten atak oznacza, że pociski, które dostała Ukraina, mają co najmniej 400 km zasięgu. Jeżeli to prawda, to w zasięgu Storm Shadow znalazłyby się cele w takich miastach Riazań, Wołgograd, Krasnodar – i Moskwa. Pozwoliłoby to też Ukrainie na ataki na wiele lotnisk, z których startują rosyjskie bombowce atakujące ukraińskie miasta.
Być może jednak spekulacje o prawdziwym zasięgu Storm Shadow nie mają większego znaczenia. O ile można założyć, że Zachód nie zgodzi się raczej na użycie ich broni do ataku na Moskwę, o tyle niektóre źródła – w tym amerykański Axios – informują, że Wielka Brytania zgodzi się wyłącznie na używanie ich do ataków na cele w Kursku. Podobne doniesienia pojawiały się też w kontekście amerykańskich ATACMS. Nieoficjalnie mówi się, że Zachód chce pomóc Ukrainie w utrzymaniu pozycji w tym rosyjskim okręgu, bo znacznie wzmocni to ich pozycję, kiedy rozpoczną się negocjacje pokojowe z Moskwą.
Paryż idzie w ślady Londynu, Berlin nadal się boi
Wiele wskazuje też, że wkrótce taką zgodę Ukraińcy dostaną także od Francji. Minister spraw zagranicznych Jean-Noel Barrot powiedział, że prezydent Macron już wcześniej powiedział, że takie rozwiązanie jest rozważane. Otwarcie powiedzieliśmy, że to jest opcja, którą rozważymy, jeśli pozwoli to Ukrainie na uderzenia w cele, z których Rosjanie prowadzą agresję na ukraińskie terytorium – powiedział.
Niemcy na razie nie planują jednak zmiany w swojej prorosyjskiej polityce. Ukraińcy od dawna proszą je o pociski Taurus, które mają ponad 500 km zasięgu. Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock powiedziała wprawdzie, że decyzja Bidena była ważna, ale rzecznik rządu ujawnił, że nie planują zmienić zdania co do dostaw Taurusów.
źr. wPolsce24 za Guardian. RBC-Ukraine