O jego proteście usłyszał cały świat. Zmarł legendarny pilot RAFu

1 kwietnia 1918 roku rząd Wielkiej Brytanii stworzył Królewskie Siły Powietrzne (RAF). Powstały z połączenia Królewskiego Korpusu Powietrznego (RFC), który był częścią armii, i Królewskiej Służby Lotnictwa Morskiego (RNAS), która była częścią marynarki. Były to pierwsze niezależne siły powietrzne na świecie. RAF odegrał ogromną rolę w historii Wielkiej Brytanii, zwłaszcza podczas Bitwy o Brytanię, w której nie dopuścił do niemieckiej inwazji na wyspy.
Niecodzienny protest
W 1968 roku zbliżało się półwiecze ich utworzenia, jednak rząd w Londynie nie zaplanował z tej okazji żadnych rocznicowych obchodów. RAF przechodził wtedy trudne lata, bowiem rząd stawiał bardziej na rakiety przeciwlotnicze. Nie spodobało się to pułkownikowi Pollackowi, który postanowił przeciwko temu zaprotestować.
5 kwietnia 1968 Pollack wystartował swoim myśliwcem Hawker Hunter z lotniska Tangmere. To miał być rutynowy lot w towarzystwie czterech innych maszyn. Trasa ich lotu prowadziła nad Londynem. Podczas lotu Pollack zaczął udawać, że zepsuło mu się radio i odłączył się od reszty formacji, po czym poleciał na niskim pułapie w stronę Londynu.
Pollock najpierw przeleciał na niskim pułapie nad lotniskiem Dunsford, gdzie miała siedzibę firma Hawker. Następnie okrążył trzy razy budynek Parlamentu. Latał nad nim tak nisko, że od huku jego silnika zaczęły się trząść szyby, a wśród polityków wybuchła panika. Twierdził później, że chciał w ten sposób przypomnieć politykom, że mają siły powietrzne.
Zapomniał, że tam stoi
Po wystraszeniu posłów Pollock przeleciał nad pomnikiem RAFu nad brzegiem Tamizy, gdzie pomachał skrzydłami. Lecąc dalej nad rzeką, zauważył słynny most Tower Bridge. Wspominał później, że zupełnie zapomniał o jego istnieniu. Wpadł na pomysł, że przeleci pod jego górnym przęsłem. Przyznał, że podjął tę decyzję, bo od wielu lat szkolił się w szybkim lataniu na niskim pułapie. Udało mu się tego dokonać – został jedynym pilotem w historii, który dokonał tego samolotem odrzutowym.
W drodze na lotnisko docelowe, Pollock odwiedził jeszcze kilka lotnisk RAFu, przelatując nad nimi do góry nogami, na wysokości zaledwie 60 metrów. Wiedział doskonale, że za ten protest spotkają go poważne konsekwencje i spodziewał się, że stanie przed sądem wojskowym.
Nie spotkała go kara
Tak się jednak nie stało. Brytyjczycy bardzo szanują RAF i rząd bał się, że jeśli zostanie ukarany, to o powodach jego protestu zrobi się głośno. Zamiast go ukarać, RAF jedynie zwolnił go ze służby. Oficjalnie stało się tak z powodów medycznych.
Ostatecznie o tym proteście i tak zrobiło się głośno. Mówiły o nim media na całym świecie, a niektórzy członkowie Parlamentu publicznie stanęli w jego obronie. Swoją solidarność wyraziła także British Overseas Airways Corporation, czyli dzisiejsza linia lotnicza British Airways. Jej szefostwo wysłało mu w prezencie beczkę piwa.
Po odejściu ze służby Pollock pracował dla brytyjskich firm zbrojeniowych, był też aktywnym członkiem Towarzystwa Historycznego RAFu. Portal Forces News poinformował, że zmarł 9 czerwca. Miał 89 lat.
źr. wPolsce24 za Forces News