Niemców boli krótkie zawieszenie Igi Świątek. Prawda mniej ich obchodzi
Tymczasem media na całym świecie prześcigają się w atakowaniu naszej mistrzyni. Jak często w takich przypadkach - gdy można uderzyć w Polkę lub Polaka - do głosu dochodzą zwłaszcza media niemieckie. Gazety za Odrą nie szczędzą krytyki Międzynarodowej Agencji Integracji Tenisowej (ITIA), który zawiesiła Igę na miesiąc.
Gazety poczuły krew
Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” wskazuje, że stanowisko ITIA nie zamyka sprawy i zwraca uwagę na możliwą interwencję Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). W swojej analizie przywołuje przypadek rosyjskiej łyżwiarki Kamiły Walijewej, która po podobnym postępowaniu została zdyskwalifikowana na cztery lata. „FAZ” sugeruje, że los Świątek może być jeszcze przedmiotem odwołania do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS), a maksymalna kara mogłaby wynosić dwa lata.
Z kolei tabloid „Bild” nie tylko wyśmiewa decyzję ITIA, nazywając ją „żartem”, ale również zarzuca organizacji tuszowanie skandali, podkreślając, że przypadki dopingowe są ogłaszane dopiero po ich zamknięciu. „Bild” wskazuje na rzekomą łagodność wobec Świątek – ich zdaniem absurdalne jest, że kara dyskwalifikacji kończy się w grudniu, kiedy zawodniczka i tak nie bierze udziału w turniejach.
„Faktem jest to, że Świątek będzie brała udział w starcie w nowym sezonie na początku roku w Australii, zagra też w połowie stycznia w Australian Open. W świecie tenisa do czołówki sportowców należy teraz dwoje zawodników, których próbki na doping były pozytywne” – pisze „Bild”, przywołując również sprawę włoskiego tenisisty Jannika Sinnera.
Niemieckim mediom umyka sedno problemu
Jednakże, w tym całym zgiełku niemiecka prasa zdaje się pomijać najistotniejszy fakt: ilość wykrytej substancji w organizmie Igi Świątek była tak znikoma, że nie tylko nie mogła wpłynąć na jej wydolność, ale także wyklucza świadome stosowanie dopingu.
To nie jest kwestia interpretacji – to dowód naukowy, który przesądza o niewinności zawodniczki. Czy Iga Świątek ma ponosić konsekwencje tego, jak potraktowano innych sportowców w przeszłości? To absurdalne założenie. Sprawiedliwość w sporcie nie polega na stosowaniu surowych kar „dla przykładu” lub „dla równowagi”, lecz na rzetelnym rozpatrywaniu każdego przypadku. Świątek miała prawo do obrony – i skutecznie ją przeprowadziła, wykazując swoją niewinność.
Krytyka faktu, że Świątek będzie mogła zakończyć okres dyskwalifikacji w czasie przerwy międzysezonowej, również wydaje się oderwana od rzeczywistości. Kara, jakakolwiek by była, ma być adekwatna do przewinienia. W tym przypadku, skoro nie doszło do celowego stosowania dopingu ani do żadnej korzyści sportowej, dyskwalifikacja była symboliczna i zgodna z przepisami.
Ostatecznie niemieckim mediom umyka coś jeszcze ważniejszego: sprawa Igi Świątek nie powinna być narzędziem do walki z rzekomą „nieprzejrzystością” działań ITIA czy WADA. Organizacje te mają swoje procedury, które, choć bywają krytykowane, są stosowane w indywidualnych przypadkach. Zamiast szukać winnych tam, gdzie ich nie ma, warto zastanowić się, jak udoskonalić system tak, aby podobne sytuacje w przyszłości były rozwiązywane sprawniej i z większym zrozumieniem faktów.
Iga Świątek pozostaje jedną z najbardziej uczciwych i zaangażowanych tenisistek. Jej niewinność została udowodniona, a wszelkie próby podważania tego faktu są nie tylko nieuzasadnione, ale również niesprawiedliwe wobec samej zawodniczki i całego świata sportu.
Bartosz Życiński