To dlatego Iga nie grała! Wszystko przez zanieczyszczony lek i podejrzenia o doping!
Postępowanie rozpoczęło się 12 września, gdy w próbce Świątek pobranej przed turniejem w Cincinnati wykryto minimalne stężenie trimetazydyny (TMZ), wynoszące zaledwie 0,05 ng/ml. Pozostałe ponad 20 testów antydopingowych przeprowadzonych u polskiej tenisistki w tym sezonie dało wynik negatywny, w tym dwa testy wykonane tuż przed oraz dwa po 12 sierpnia.
Iga nagrała dziś specjalne oświadczenie dla kibiców.
"Nareszcie mogę…i dlatego od razu dzielę się z Wami najcięższym doświadczeniem w moim życiu. Przez ostatnie 2,5 miesiąca poddałam się surowemu postępowaniu agencji ITIA, które potwierdziło moją niewinność. Jedyny pozytywny test antydopingowy w mojej karierze z niewiarygodnie niskim stężeniem substancji zabronionej, o której nigdy wcześniej nie słyszałam, sprawił, że pod znakiem zapytania stanęło wszystko, na co pracowałam przez całe życie. A ja i cały mój Zespół zmierzyliśmy się z ogromnym stresem i lękiem. Wszystko zostało skrupulatnie wyjaśnione, a ja mogę z czystą kartą wrócić do tego, co kocham najbardziej i wiem, że będę teraz silniejsza niż kiedykolwiek. Zostawiam Wam długi filmik i dziś czuję też ulgę, że to już koniec. Chcę być z Wami szczera i choć wiem, że nie zrobiłam nic złego, z szacunku do kibiców i opinii publicznej dzielę się wszystkimi szczegółami tego najdłuższego i najtrudniejszego turnieju w mojej karierze. Mam największą możliwą nadzieję, że zostaniecie ze mną" - apeluje nasza mistrzyni.
Źródło problemu
Trimetazydyna, zakazana przez Światową Agencję Antydopingową (WADA), pojawiła się w organizmie Świątek wskutek przyjęcia suplementu z melatoniną, który zawierał śladowe ilości tej substancji. Analizy przeprowadzone w trakcie postępowania dowiodły, że substancja została przyjęta nieświadomie, a Iga Świątek nie złamała intencjonalnie przepisów.
Lek, jaki przyjęła jest dostępny w Polsce bez recepty i miał pomóc naszej tenisistce z uporaniem się z tzw. jet lagiem, czyli zakłóceniem wewnętrznego zegara biologicznego spowodowanego szybką zmianą wielu stref czasowych.
Konsekwencje i powrót
Postępowanie zakończyło się 28 listopada, a wyniki jednoznacznie potwierdziły niewinność polskiej tenisistki. Choć incydent zmusił ją do miesięcznej przerwy w rywalizacji i kosztował pozycję liderki rankingu WTA na rzecz Białorusinki Aryny Sabalenki, Świątek zachowała nieskazitelne nazwisko w kontekście zasad fair play.
Sprawa Świątek pokazuje, jak ważna jest w świecie sportu jest ostrożność w stosowaniu nawet powszechnie dostępnych suplementów i leków. Polka może teraz skoncentrować się na przygotowaniach do nowego sezonu, mając za sobą nie tylko wyjaśnioną sytuację, ale i wsparcie kibiców, którzy mogą być pewni jej uczciwości.
źr. wPolsce24 za PAP