Reżyser "Titanica" opuszcza USA, bo... nie może patrzeć na Trumpa

„Po prostu nie chcę widzieć tego człowieka codziennie na pierwszej stronie gazet” – powiedział Cameron w wywiadzie dla nowozelandzkiego dziennika "Stuff". Jego zdaniem pod rządami Trumpa Stany Zjednoczone odchodzą od wartości, które kiedyś reprezentowały. „USA stają się pustą ideą, którą Trump i jego ludzie wysysają na własny użytek” – dodał.
Nowa Zelandia jako nowy dom
Cameron, urodzony w kanadyjskim Kapuskasingu, nie jest nowicjuszem w Nowej Zelandii. Od 2012 roku posiada tam dużą farmę mleczną. Ponadto kraj ten odegrał kluczową rolę w jego karierze filmowej – to właśnie nowozelandzka firma Weta Digital odpowiadała za efekty specjalne w obu częściach "Avatara", zdobywając za nie Oscary.
Reżyser zaznaczył, że przeprowadzka nie wynika jedynie z politycznych powodów. Jak podkreślił, Nowa Zelandia przypomina mu jego rodzinną Kanadę, a kultura tamtejszych mieszkańców bardziej odpowiada jego wartościom. „Panuje tu naturalny szacunek i uprzejmość. Chciałem, żeby moje dzieci dorastały w takim otoczeniu” – powiedział.
Plany filmowe i przyszłość
Cameron obecnie mieszka w Wellington i planuje w pełni związać się z Nową Zelandią. Reżyser zapowiedział, że wszystkie swoje przyszłe filmy zamierza realizować właśnie tam. „Pracuje mi się tutaj znakomicie” – podkreślił.
Jednym z najbliższych projektów Camerona jest trzecia część "Avatara" zatytułowana "Fire and Ash", której premiera zaplanowana jest na 18 grudnia. Do znanego już zespołu aktorów, w skład którego wchodzą m.in. Zoe Saldana, Sam Worthington i Sigourney Weaver, dołączy David Thewlis, znany m.in. z roli Remusa Lupina w serii Harry Potter. Reżyser obiecuje, że będzie to najbardziej emocjonalna część serii.
Cameron planuje również przynajmniej dwa kolejne filmy z uniwersum Avatara, ale ich realizacja będzie zależała od sukcesu trzeciej części. Biorąc pod uwagę gigantyczne wyniki finansowe dwóch poprzednich filmów, szanse na kontynuację wydają się jednak bardzo wysokie.
źr. wPolsce24 za Lidovky.cz