Co z alimentami Marcinkiewicza na Izabel? Sąd podjął decyzję

Kiedy w 2018 roku para zdecydowała się na rozwód, Kazimierz Marcinkiewicz został zobowiązany przez sąd do płacenia na rzecz Izabeli alimentów. Druga żona byłego premiera uległa bowiem wypadkowi i była osobą niezdolną do pracy. Choć Marcinkiewicz oponował sąd nie miał wątpliwości, że polityk musi płacić. Najpierw 4 tys. złotych, a później 4,5 tysiąca złotych miesięcznie. Były członek PiS, a później sojusznik Donalda Tuska wylewał w mediach żale, że nie stać go na płacenie "Izabel".
Marcinkiewicz wielokrotnie wnosił o zniesienie obowiązku alimentacyjnego, argumentując, że Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz jest zdolna do pracy, m.in. dzięki swojej działalności pisarskiej i znajomości języka angielskiego, co jego zdaniem pozwala jej na samodzielne utrzymanie. Twierdził, że kwota alimentów jest nieproporcjonalna do jego rzeczywistych dochodów i zmusza go do zarabiania co najmniej 18 000 zł miesięcznie, aby pokryć alimenty oraz koszty życia.
Marcinkiewicz był kilkakrotnie sądzony za uchylanie się od płacenia alimentów. W 2022 roku sąd warunkowo umorzył postępowanie karne za zaległości w wysokości 136 000 zł, a w 2023 roku skazał go na grzywnę (200 stawek dziennych po 20 zł) oraz na rok prac społecznych (30 godzin miesięcznie) za długi alimentacyjne.
Teraz chyba będzie mógł w końcu odetchnąć z ulgą. Jak poinformował tabloid "Fakt", 10 czerwca odbyła się rozprawa, która zniosła z niego obowiązek alimentacyjny. Wyrok opublikowany 24 czerwca nie jest jednak prawomocny, a adwokat Izabeli Olchowicz-Marcinkiewicz już zapowiedziała apelację.
źr. wPolsce24 za "Fakt"