Ujawniono kulisy spotkania żołnierzy z Agnieszką Holland. Część żołnierzy opuściła salę, gdy zaczęto kwestionować męstwo rotmistrza Pileckiego

O sprawie informowaliśmy już wczoraj, przypominając wpis marszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka, który nagłośnił temat w mediach społecznościowych.
Jak się okazało, żołnierze 1. Warszawskiej Brygady Pancernej oraz innych jednostek, otrzymali bezpośredni rozkaz z dowództwa Sztabu Generalnego, aby wziąć udział w panelu dyskusyjnym poświęconym postaci Jana Karskiego, organizowanym przez Muzeum POLIN.
Wśród zaproszonych gości znalazła się m.in. Agnieszka Holland, która miała wygłosić przemówienie.
Wystąpienie reżyserki, znanej z kontrowersyjnego filmu Zielona Granica, w którym przedstawiono funkcjonariuszy Straży Granicznej w jednoznacznie negatywnym świetle, okazało się jednak dopiero wierzchołkiem góry lodowej.
Na spotkaniu padło znacznie więcej słów, które zaszokowały przymuszonych do wizyty w muzeum żołnierzy.
Największe poruszenie wzbudził fragment dyskusji, w którym Holland oraz jeden z jej gości zaczęli podważać męstwo rotmistrza Pileckiego i stawiać pytania, czy jego ucieczka z Auschwitz rzeczywiście zasługuje na miano czynu bohaterskiego i filmowego?
– Po około 30 minutach rozpoczęto dyskusję o rotmistrzu Witoldzie Pileckim. Postawiono pytanie, czy jego ucieczka z Auschwitz rzeczywiście była tak filmowa i bohaterska, jak się to przedstawia. Zastanawiano się też, czy nie należałoby zmienić nazwy Instytutu Solidarności i Męstwa im. rotmistrza Witolda Pileckiego na imię Anny Walentynowicz relacjonuje jeden z uczestników spotkania - opisuje na X portal "Służby w akcji".
- W tym momencie część żołnierzy zaczęła opuszczać salę i czekała na zewnątrz na zakończenie panelu. Nie byli w stanie słuchać, jak podważa się odwagę i poświęcenie rotmistrza Pileckiego. Tymczasem kilka razy podkreślano, że to właśnie działania aktywistów Ostatniego Pokolenia, blokujących ulice, są symbolem prawdziwego męstwa i odwagi - czytamy w opisie zdarzenia.
Zdaniem świadka spotkania, całe wydarzenie miało wyraźnie zdefiniowany, upolityczniony wymiar. Padały tam - w negatywnym kontekście - określenia takie, jak „pisowski” czy „pisowskie”, sugerujące jednoznaczną wymowę panelu.
Równie bulwersujące był inny fragment wydarzenia.
Otóż wg przytoczonej przez "Służby w akcji" relacji, organizatorzy mieli wywierać presję na jednym z prelegentów, starszym chorążym sztabowym, aby ten podzielił się wspomnieniami z misji zagranicznych. Żołnierz wyraźnie nie chciał wracać do traumatycznych przeżyć, o czym wiedzieli jego koledzy i nagrodzili go brawami za odmowę. Niestety, organizatorzy nie okazali zrozumienia i mimo wszystko próbowali go nakłonić, by raz jeszcze opowiedział o swoich wojennych doświadczeniach.
Wszystko po to, aby tylko "widzowie mieli czego posłuchać" i być może zniechęcić do służby w Wojsku Polskim.
Źr.wPolsce24 za X/Służby w Akcji