Żydowski publicysta krytykuje amerykańskiego ambasadora. Polska nie ma prawa być ofiarą Holokaustu?

W ocenie publicysty „Jüdische Allgemeine”, choć „(..) dowody przedstawione w Norymberdze w latach 1945–1946 na rzecz hitlerowskiego <<ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej>> powinny w ostatnich dekadach na stałe zagościć w zbiorowej świadomości świata, to Holokaust pozostaje przedmiotem debaty”.
- To, co się wtedy wydarzyło, wciąż jest fałszowane, zniekształcane lub podporządkowywane własnym politycznym planom - alarmuje Rosensaft, analizując niedawne wystąpienie Thomasa Rose'a, nowego ambasadora USA w Polsce.
Przypomnijmy, ambasador - sam będący Żydem - opublikował w mediach społecznościowych blisko dziewięciominutowy apel, który już nazwano jednym z najmocniejszych wystąpień amerykańskiego dyplomaty w Polsce od lat. Zdecydowanie przeciwstawił się przypisywaniu Polsce jakiejkolwiek odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie, w tym Holokaust.
Jak podkreślił, takie praktyki są „oszczerstwem”, a przez dziesięciolecia Polska cierpiała z powodu „poważnej historycznej niesprawiedliwości”.
Tymczasem Menachem Rosensaft, syn polskich ocalałych z Auschwitz, prawnik i wykładowca na Cornell Law School i Columbia University, ocenił słowa ambasadora jako nie tylko nieodpowiedzialne, ale i sprzeczne z ustaleniami historyków.
Jakich historyków?
To ciekawe, choć jednocześnie łatwe do rozszyfrowania, bo źródła podobnych tekstów zawsze opierają się o ten sam schemat. Jak nietrudno zgadnąć, także Rosensaft powołuje się na badania Barbary Engelking, która... jest psychologiem i socjologiem.
Nie przeszkadza to jednak żydowskiemu publicyście w atakowaniu Polski na podstawie informacji pochodzących z książek Engelking, którą autor nazywa "historykiem".
Zdaniem Rosensafta, Rose powielił narrację lubianą przez prawicowych polityków w Polsce, którzy kategorycznie odrzucają choćby cień współsprawstwa części Polaków w zbrodniach nazistowskich.
Tekst przypomina o nowelizacji ustawy z 2018 r., przygotowanej przez rząd PiS, która wprowadzała sankcje za publiczne przypisywanie „narodowi polskiemu lub państwu polskiemu” współodpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy. Ówczesny premier Mateusz Morawiecki podkreślał wtedy, że dla Polski jest to „kwestia egzystencjalna” i że kraj ten „nigdy nie pozwoli się oskarżać o współsprawstwo Holokaustu”.
W ocenie Rosensafta, wypowiedź ambasadora zniekształca prawdę o Holocauście i dlatego publicysta za pomocą niemieckiego portalu wzywa Marco Rubio, sekretarza stanu USA, by "odrzucił uwagi swojego ambasadora i zażądał, aby je wycofał i przeprosił".
Nie do końca wiadomo tylko kogo miałby przeprosić, ale można się domyślać.
źr. wPolsce24 za juedische-allgemeine.de











