W piątek jedyna debata prezydencka przed II turą. Sztab Trzaskowskiego stchórzył przed konserwatywnymi telewizjami

Choć debatę zapowiedziano jako „wielką i jedyną”, to negocjacje nie obyły się bez kontrowersji. Najbardziej pluralistyczną propozycją była formuła zakładająca organizację wydarzenia z udziałem sześciu ogólnopolskich stacji: neo-TVP (w likwidacji), TVN24, Polsatu, wPolsce24, Telewizji Republika oraz TV Trwam. Taki układ zapewniłby szeroki przekaz medialny – od stacji liberalnych po konserwatywne – i większą równowagę w dostępie do informacji.
Ostatecznie sztab Rafała Trzaskowskiego nie zgodził się na obecność trzech stacji: wPolsce24, Republiki i TV Trwam, co zablokowało formułę sześciu telewizji. Decyzja ta spotkała się z krytyką ze strony sztabu Karola Nawrockiego, który określił ją jako przejaw braku szacunku dla widzów i pluralizmu medialnego.
Na szczęście bez "arcykapłanki propagandy"
Jest jednak i dobra wiadomość – debatę poprowadzi dziennikarz niezwiązany z żadną z głównych telewizji informacyjnych, a zatem uniknięto powrotu do znanych z poprzednich kampanii twarzy prowadzących takich jak Dorota Wysocka-Schnepf, którą Krzysztof Stanowski nazwał "arcykapłanką propagandy" czy dziennikarze TVN24, co pozwoli uniknąć zarzutów o stronniczość.
Sygnał z debaty ma zostać udostępniony wszystkim zainteresowanym redakcjom, co oznacza, że każda telewizja – również te, które nie zostały formalnie dopuszczone do jej organizacji – będzie mogła transmitować piątkowe starcie kandydatów.
źr. wPolsce24