Ujawnili plan na dobicie Platformy: Przejęcie województw i odwołanie prezydentów. Jest lista miast!

Jak pisze na łamach Rzeczpospolitej Michał Kolanko, po zwycięstwie Karola Nawrockiego w największej partii opozycyjnej panuje entuzjazm, który stratedzy PiS chcą przekuć na ostateczne osłabienie pozycji Platformy Obywatelskiej. Ludzie Jarosława Kaczyńskiego chcą zaatakować tam, gdzie PO jest najmocniejsza: w miastach i regionach, przeprowadzając referenda w sprawie odwołania lokalnych włodarzy.
Obiektywne przesłanki
Są też, o czym mówił np. szef najtrafniej przewidującej wyniki ostatnich kilku elekcji Ogólnopolskiej Grupy Badawczej Łukasz Pawłowski, obiektywne przesłanki, mogące skłaniać prawicę do rozkręcania referendów.
- W miastach, gdzie odbyły się dwie tury (w nich frekwencja zazwyczaj jest niższa) wyborów samorządowych, sama mobilizacja przeciwko referendum i próba bojkotu ze strony urzędujących lokalnych włodarzy może się nie powieść. Dlaczego? Bo do przekroczenia progu może wystarczyć to, że do urn pójdą tylko wyborcy PiS i Konfederacji. Nie wspominając już o elektoratach lokalnych rywali urzędujących prezydentów z obywatelskich komitetów, ruchów miejskich itd. – czytamy w Rzeczpospolitej.
Przypomnijmy, że w referendum dotyczącym odwołania organu samorządowego próg ważności wynosi 3/5 liczby głosujących w wyborach, w których ten organ powołano. Doświadczenie przekonuje, że jeśli referendum dotyczące odwołania prezydenta lub burmistrza jest ważne, kończy się porażką urzędującego włodarza. Ostatni przykład: Zabrze, gdzie w maju udało się odwołać reprezentującą Platformę Agnieszkę Rupniewską. Próg frekwencyjny wynosił tam 25,9 tys. głosów, do urn poszło 29,2 tys. wyborców, 27,2 tys. z nich głosowało za odwołaniem pani prezydent.
Gdzie możemy spodziewać się referendów?
Na pewno odbędzie się ono w Piotrkowie Trybunalskim. Rządzi tam członek Platformy Juliusz Wiernicki a w referendum mieszkańcy zostaną zapytani również o to, czy zgadzają się, aby w mieście powstało Centrum Integracji Cudzoziemców.
Zbiórka podpisów pod referendum trwa w Zakopanem, gdzie w wyborach samorządowych wygrał kandydat anty-PiS Łukasz Filipowicz.
Rozpoczęcie akcji referendalnej sugerują politycy PiS w Krakowie. W 2024 roku Aleksander Miszalski z Platformy Obywatelskiej wygrał tam ledwo co z kandydatem obywatelskim Łukaszem Gibałą. Ogólnopolskie notowania PO stały jednak wówczas znacznie wyżej, niż teraz; partia była na fali po zwycięstwie z 2023 roku. Gdyby dziś wyborcy Gibały się zmobilizowali, los Miszalskiego byłby raczej przesądzony.
Możliwość przeprowadzenia referendum ma być także sondowana w Rzeszowie, gdzie prezydentem jest inny platformers Konrad Fijołek.
Może się tak zdarzyć, że w referendum zdecyduje się los sejmiku województwa podlaskiego. Przypomnijmy, że PiS stracił tam władzę po tym, jak dwóch radnych tej partii przeszło na stronę koalicji PO-PSL. Teraz prawica chce przywrócić swoje panowanie w tym konserwatywnym regionie.
źr. wPolsce24 za Rzeczpospolita