Sygnalistka zgłosiła nieprawidłowości na uczelni. Minister Wieczorek miał ujawnić jej dane
Uniwersytet Szczeciński istnieje od 1985 roku. Jak donosi WP, uczelnia ma jednak ostatnio problemy finansowe. W połowie roku jej pracownikom powiedziano, że w 2023 r. odnotowano stratę na poziomie 24,5 mln zł. Władze uczelni twierdziły, że był to jednorazowy przypadek, na który zarządzający nią nie mieli wpływu. Mimo tego od miesięcy przygotowują plan oszszczędnościowy, a rektor Waldemar Tarczyński zapowiedział na posiedzeniu Senatu uczelni poszukiwanie kolejnych oszczędności. Te objęły m.in. obniżenie wysokości stypendiów dla najlepszych studentów i tych, którzy znajdują się w trudnej sytuacji materialnej.
Nie oszczędzają na wszystkim
Jak zauważa WP, władze uczelni nie oszczędzają jednak na sobie. WP informuje, że rektor Tarczyński zarabia ponad 53 tys. brutto miesięcznie, co czyni go jednym z najlepiej zarabiających rektorów w Polsce – mimo tego, że jego uczelnia w najnowszym rankingu najlepszych uczelni „Perspektyw” znalazła się dopiero w siódmej dziesiątce. Wynagrodzenie rektorów ustala minister nauki Wieczorek, ale same pieniądze pochodzą z pieniędzy uczelni.
Nie tylko rektor nie narzeka na biedę. Kanclerz Andrzej Jakubowski, jako koszaliński radny, przyznał w oświadczeniu majątkowym, że dostaje ponad 27 tys. zł brutto miesięcznie. Zarobki innych pracowników są tajne. Wśród nich jest żona ministra Wieczorka, która niedawno została dyrektor Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności. Mogła objąć to stanowisko, bo wcześniej rektor obniżył wymagania – przed zmianą mógł je obejmować co najmniej doktor, a żona Wieczorka jest magistrem.
Miała dość
71-letnia Gabriela Fostiak pracuje na tej uczelni od samego początku jej istnienia. W 199 roku wraz z koleżankami stworzyła związek zawodowy. Powiedziała WP, że zarobki jej kierownictwa sprawiły, że coś w niej pękło. Oszczędza się na wszystkim, w tym na pracownikach. Nie dotyczy to jednak rektora, kanclerza, być może dziekanów – zarobki tych ostatnich nie są jawne – powiedziała WP. Z jednej strony uczelnia ma stratę niemal 25 mln zł w ciągu roku, a z drugiej władze uczelni zarabiają krocie. Rozumiałabym te zarobki, gdyby uniwersytet prężnie funkcjonował – dodała.
Fostiak postanowiła napisać o tym do ministra Wieczorka. W pierwszym liście, datowanym na 25 lipca, napisała o kiepskiej sytuacji finansowej uczelni, zarobkach rektora i kanclerza. Napisała też o niejasnym statusie CEMI, gdzie dyrektorem jest jego żona, i o tym, że rektor wprowadził w niej regulamin wynagrodzeń mimo negatywnej opinii związków zawodowych. Zaapelowała, by minister zlecił kontrolę finansów uczelni.
Fostiak poprosiła, żeby potraktować ją jako sygnalistkę i nie ujawniać jej tożsamości. 28 sierpnia ministerstwo odpisało jej, że nie przysługuje jej status sygnalistki, bo sprawa wykracza poza zakres unijnej dyrektywy o sygnalistach. Zapytano ją, czy zgadza się na ujawnienie jej danych osobowych rektorowi. Nie zgodziła się, ale mimo tego ministerstwo poinformowało ją 19 września, że i tak przekaże jej pismo rektorowi. Tłumaczyło to troską o dobro społeczności akademickiej.
Oskarżono ją o bycie donosicielką
WP informuje, że cztery dni później faktycznie wysłano jej zastrzeżenia rektorowi. Poinformowano go nawet, że prosiła wcześniej o zachowanie anonimowości. Pod pismem do rektora podpisał się osobiście Wieczorek. Mimo tego Fostiak 25 września wysłała kolejne pismo, w którym zgłosiła kolejne nieprawidłowości – jak powołanie ok. stu pełnomocników czy brak konkursów na stanowiska w administracji. Po raz kolejny poprosiła o potraktowanie jej jako sygnalistki.
26 września miało miejsce posiedzenie Senatu uczelni. W jego trakcie prorektor ds. organizacji Kinga Flaga-Gieruszyńska poinformowała pracowników, że przewodnicząca jednego ze związków zawodowych – WP zauważa, że taki opis pasował wyłącznie do Fostiak – skierowała donos do ministra. W wyniku donosu uczelnia musiała przygotować obszerne sprawozdanie, co wiązało się z dodatkowym obciążeniem pracowników. W kontekście niedawno przyznanej dotacji w wysokości 60 milionów złotych takie oskarżenia mogą wpływać negatywnie na wizerunek uczelni, mimo że są całkowicie bezpodstawne – powiedziała. Poczułam się tragicznie. Zostałam okrzyknięta donosicielką, mimo że napisałam prawdę – powiedziała.
W kolejnym piśmie do Wieczorka napisała o tym, do czego doprowadził, ujawniając jej tożsamość. Podkreśliła, że za poprzedniej władzy stawała pod sądami ze zniczem w ręku i myślała, że jak ta się zmieni, to wszystkie niejasne sprawy będą wyjaśnione. Wieczorek to pismo także przekazał rektorowi i poprosił go, żeby „załatwił sprawę”.
Rektor zawiadomił prokuraturę.
Rektor w odpowiedzi na tę prośbę zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przez Fostiak przestępstwa z art. 224 par. 1 Kodeksu Karnego, czyli wywierania wpływu na czynności urzędowe przez stosowanie gróźb bezprawnych. W mailu do pracowników oskarżył ją o powielanie „nieprawdziwych informacji” o tym, że zarabia 54 tys. zł miesięcznie. 3 października w wywiadzie dla Radia Szczecin przekonywał, że zarabia ok. 20 tys. miesięcznie. Tymczasem WP informuje, że sam Uniwersytet Szczeciński poinformował dziennikarzy, że od 1 września jego wynagrodzenie wynosi 53 518 zł brutto, czyli 31 101 zł na rękę. Wcześniej zarabiał 43 243 zł brutto, czyli 25 161 zł na rękę. Uczelnia twierdzi, że udzielając tego wywiadu rektor jeszcze nie wiedział, że dostał od Wieczorka podwyżkę, bo tą przyznano z mocą wsteczną.
Władze uniwersytetu kategorycznie odrzucają wszystkie zarzuty Fostiak. Ona sama powiedziała, że rektor upublicznił swoje pismo do Wieczorka. Można je podsumować tak: głupia, niekompetentna, leniwa kobieta się czepia, nie zna się, nic nie wie, nie rozumie, wprowadza tylko zbędny ferment – powiedziała. Dodała, że została ukarana za to, że uwierzyła, że po zmianie władzy polityk uważający się za demokratę nie będzie kontynuował działań poprzedniego rządu i będzie zmieniał uczelnie wyższe, finansowane przez całe społeczeństwo, na lepsze.
źr. wPolsce24 za WP.pl