Żurek robi dokładnie to samo, za co ściga Ziobrę! Hipokryzja, schizofrenia czy skrajna bezczelność?

Fundusz Sprawiedliwości stał się jednym z głównych narzędzi politycznej ofensywy obozu Donalda Tuska. Prokuratura podległa ministrowi sprawiedliwości Waldemarowi Żurkowi (a wcześniej Adamowi Bodnarowi) od miesięcy forsuje tezę, że za rządów Zjednoczonej Prawicy środki z funduszu trafiały do „powiązanych” fundacji.
Na tej podstawie skierowano do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze oraz postawiono zarzuty Marcinowi Romanowskiemu.
Ale fakty są nieubłagane: jak ustalili dziennikarze portalu niezalezna.pl, cztery z fundacji wymienionych w prokuratorskich zarzutach nadal otrzymują dotacje – i to z rąk tych samych urzędników, którzy prowadzą śledztwo w tej sprawie.
Pieniądze płyną dalej
Z danych wynika, że w 2025 roku Fundusz Sprawiedliwości wypłacił:
- Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę – ponad 3 mln zł,
- Lumus – 2,1 mln zł,
- Compassio – 707 tys. zł,
- Akademii Sportu – 1,7 mln zł.
Łącznie to ponad 7,6 mln zł, a ponieważ większość beneficjentów otrzymała już drugą transzę, realna kwota może sięgać nawet 10 mln zł.
Co istotne, wszystkie te środki wypłacono na podstawie umów zawartych jeszcze w 2023 roku, czyli tych samych, które prokuratura uznaje dziś za „dowody nieprawidłowości”.
Patronaty ludzi władzy
Kuriozum sięga zenitu, gdy spojrzeć na to, kto wspiera dziś projekty, które – według śledczych – miały być nielegalne.
Jeden z nich, realizowany przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, objęty został patronatem najważniejszych osób w państwie: marszałka Sejmu Szymona Hołowni, marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej oraz sekretarz stanu w KPRM Katarzyny Kotuli.
Trudno o bardziej jaskrawy przykład podwójnych standardów, a może nawet politycznej schizofrenii.
Absurd zarzutów
Jak to możliwe, że na podstawie tych samych umów, które dziś obowiązują i są realizowane, prokuratura ściga byłych ministrów za rzekome „nadużycia”?
Gdyby przyjąć logikę śledczych, oznaczałoby to, że również obecne władze Ministerstwa Sprawiedliwości dopuszczają się przestępstwa przywłaszczenia środków publicznych.
Zgodnie z Kodeksem karnym (art. 231 §2, 284 §2 i 294 §1) grozi za to nawet 20 lat więzienia.
Polityka zamiast prawa
Jak widać śledztwo ws. Funduszu Sprawiedliwości ma niewiele wspólnego z prawem, a bardzo dużo z polityką. Zamiast rzetelnego postępowania – mamy pokazówkę. Zamiast logiki – sprzeczność. Ścigają za to, co sami robią.
źr. wPolsce24 za niezalezna.pl











