Czy perfidia rządu ma jakieś granice? Żądają, by Nawrocki odznaczył oficerów, którzy szkodzili mu w kampanii

Premier i koordynator służb Tomasz Siemoniak publicznie zaatakowali prezydenta, oskarżając go wręcz o “sabotaż bezpieczeństwa państwa”. Pałac Prezydencki odpowiedział rzeczowo, wskazując, że żadne wnioski nie zostały odrzucone — a jedynie wymagają wyjaśnienia. Na końcu zaś mieliśmy już tylko emocjonalną, obraźliwą „puentę” rzecznika Siemoniaka, który nie odniósł się do kluczowego meritum sprawy.
Rząd: prezydent odmawia, to sabotaż
Tomasz Siemoniak ogłosił na X, że prezydent „odmówił przyznania odznaczeń” funkcjonariuszom służb specjalnych, także tym walczącym z aktami obcej dywersji. Donald Tusk poszedł krok dalej, sugerując, że brak podpisu to „próba przejęcia kompetencji rządu” i „sabotaż bezpieczeństwa państwa”. Obaj politycy przekazali jasny komunikat: prezydent rzekomo blokuje wyróżnienia dla bohaterów.
Pałac: nie ma żadnej odmowy. Są za to bardzo poważne wątpliwości
Rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz odpowiedział precyzyjnie: nie odrzucono żadnego wniosku. Wszystkie leżą na biurku prezydenta, ale zanim zostaną podpisane, prezydent chce odbyć rozmowę z szefami służb. Dlaczego? Bo — jak ujawnił rzecznik — wśród kandydatów znalazły się osoby, co do których istnieją poważne podejrzenia, że brały udział w kampanii wymierzonej w Karola Nawrockiego jako obywatelskiego kandydata na urząd prezydenta.
Jeśli to prawda, sytuacja ma charakter nie tylko moralny, ale ustrojowy. Użycie służb specjalnych do politycznej operacji zwalczania konkretnych kandydatów podważa podstawy procesu demokratycznego. A podłożenie takich nazwisk w pakiecie odznaczeń „na Święto Niepodległości” wygląda dokładnie tak, jak ujął to rzecznik prezydenta — jak prowokacja.
Leśkiewicz zwrócił również uwagę na inny problem: szefowie służb odmawiają stawienia się w Pałacu Prezydenckim. A to znaczy, że rząd nie tylko naciska na podpis, ale jednocześnie blokuje możliwość wyjaśnienia sprawy.
Dlaczego szefowie służb nie chcą rozmawiać z prezydentem?
To właśnie ten wątek — całkowicie pominięty w przekazie rządu — jest najbardziej istotny. Prezydent informuje, że istnieje rozbieżność między alarmistycznymi wypowiedziami premiera („bezprecedensowe zagrożenia”, „obca dywersja”), a raportami dostarczanymi na biurko głowy państwa. I właśnie o te rozbieżności prezydent chce zapytać podczas spotkania z szefami służb. Problem w tym, że — jak wynika z oświadczenia — ci ostatni unikają rozmowy.
Rzecznik Siemoniaka - emocje zamiast faktów
Na odpowiedź strony rządowej długo czekać nie trzeba było. Jacek Dobrzyński napisał na X, że rzecznik prezydenta „łże”. Nie odniósł się jednak do żadnego z konkretów: ani do zarzutów o umieszczenie w pakiecie kandydatów podejrzanych o ingerencję w kampanię wyborczą, ani do odmowy stawienia się szefów służb w Pałacu, ani do rozbieżności w raportach i narracji rządowej.
Inwektywa zamiast argumentów — to w zasadzie jedyny realny wkład rzecznika koordynatora służb w dyskusję.
Na tle tych kwestii próba stworzenia medialnej narracji o „odmowie odznaczeń” wygląda na prostą polityczną operację — obliczoną na to, że większość odbiorców nie doczyta szczegółów.
źr. wPolsce24 za X











