Miliony złotych na uderzenie w opozycję? Szef rządowej telewizji zdradził plany na seriale

O planach serialowej ofensywy TVP w likwidacji opowiadał w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” dyrektor przejętej w grudniu 2023 roku stacji. Tomasz Sygut chwalił się wielkimi sukcesami likwidowanej telewizji. Jego zdaniem została ona odpolityczniona a renomę straciła wyłącznie przez działania władz w czasach rządów PiS. Teraz wszystko jest już w porządku.
Seriale w likwidacji
Wśród największych osiągnięć TVP w likwidacji Sygut wymienił seriale.
- Wśród 10 najchętniej oglądanych seriali w Polsce 9 to nasze produkcje, m.in. premierowe „Gra z cieniem", „Krew z krwi", „Profilerka", „Drelich" i „Czarna śmierć", o której już mówiliśmy – powiedział w rozmowie z „Wyborczą”.
To jednak nie koniec. Następne na warsztat mają trafić historie pompowanych przez liberalno-lewicowe media i obecną władzę „afer PiS”.
- Przygotowujemy się do produkcji serialowej na kanwie scenariuszy napisanych przez życie – afer Funduszu Sprawiedliwości i Pegasusa – zapowiedział Tomasz Sygut.
O co chodzi z "aferami PiS"?
Przypomnijmy, że „afera Pegasusa” dotyczy posługiwania się przez służby specjalne oprogramowaniem umożliwiającym łapanie sprawców najpoważniejszych przestępstw a także działających przeciwko Polsce szpiegów i dywersantów. „Afera Funduszu Sprawiedliwości” to zaś przekazywanie przez poprzedni rząd dziesiątków milionów złotych lokalnym społecznościom, na przykład na zakup wozów strażackich. Sprawa ta ma zresztą nieoczekiwany finał – obecne ministerstwo sprawiedliwości pod wodzą Waldemara Żurka nie rozstrzygnęło konkursów na dofinansowanie z FS, przez co ofiary przestępstw pozbawione będą od nowego roku wsparcia.
Ile to będzie kosztować?
Ile będą kosztować atypisowskie seriale? Tomasz Sygut tego nie ujawnia. Przeciętny koszt jednego odcinka produkcji tego typu dla TVP to kilkaset złotych. Kwoty pójdą więc w miliony. Jednocześnie dyrektor telewizji w likwidacji narzeka na kondycję finansową stacji.
– W tym roku wystąpiliśmy do MKiDN o 1 mld 950 mln złotych. Problemem był brak harmonogramu i wysokość poszczególnych transz. Kryzys nastąpił przed wakacjami, kiedy nasze zaległości przekroczyły 600 mln, a na karku mieliśmy widmo potężnych odsetek. Jesienią otrzymaliśmy solidny zastrzyk gotówki i zaczęliśmy spłacać zobowiązania – powiedział w wywiadzie dla „GW” Tomasz Sygut.
źr. wPolsce24 za "Gazeta Wyborcza"











