„Krwawa Wigilia” w Ochotnicy Dolnej
Do pacyfikacji wsi w powiecie nowotarskim doszło pod koniec wojny - 23 grudnia 1944 r. To był odwet oddziału SS za potyczkę z sowieckimi partyzantami.
Atak na bezbronną wieś
Ok. 200 esesmanów dowodzonych przez SS-untersturmführera Albrechta Matingena napadło na bezbronną wieś. W ciągu około trzech godzin zginęło ponad 50 mieszkańców Ochotnicy, w tym blisko 20 dzieci.
Jak można przeczytać na stronie internetowej gminy Ochotnica Dolna, Niemcy strzelali do ludzi, których zauważyli przy drodze, a potem wpadali do domów i mordowali przygotowujących się do świąt mieszkańców. Tych, którzy chcieli ratować się ucieczką, kule dosięgały na drogach i polach.
Mordom towarzyszył rabunek i podpalenia. Z dymem poszło kilkadziesiąt zabudowań, w tym dwór, remiza strażacka, dom parafialny i dom ludowy.
Wolna republika
W niedzielę prezydent wziął udział w uroczystym apelu przy Pomniku ofiar "Krwawej Wigilii", a następnie złożył wieniec przed zbiorową mogiłą ofiar na miejscowym cmentarzu.
W przemówieniu przypomniał, że Ochotnica była nazywana przez mieszkańców "wolną republiką ochotnicką". Niemcy zaś nazywali ją "bandycką wsią".
- Może trochę z pogardy, ale w istocie też i ze strachu, bo bali się tutaj przebywać i bali się przyjeżdżać. Bali się jechać tam w górę, gdzie dzisiaj jest Górna Ochotnica, bo to była dla nich ziemia, na której postawienie nogi przez Niemca oznaczało śmierć - mówił Andrzej Duda.
Prezydent zwrócił uwagę, że nie byłoby oddziałów partyzanckich, gdyby "nie mieszkańcy tej ziemi, gdyby nie górale, dla których wolność i ojczyzna były silniejsze i cenniejsze niż strach przed niemieckim okupantem".
- Mieszkańcy Ochotnicy, Podhala i całego regionu nigdy się nie poddali i zawsze niezłomnie trwali przy swoim - przy wolności i przy ojczyźnie – podkreślał.
Dowódca 2. Korpusu Polskiego-Dowódca Komponentu Lądowego generał broni Adam Joks odczytał list wicepremiera, szefa Ministerstwa Obrony Narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza.
źr. wPolsce24 za PAP